czwartek, 13 kwietnia 2017

Marcina Rzeźnika – przemyślenia


            Międzyrzecki Ośrodek Kultury, 25 marca. Wybierając się na ten wernisaż zastanawiałam się, co włożyć – wyciągnięty sweter czy  coś bardziej mieszczańskiego.
Hol. Otrzepuję śnieg z kurtki. Średnia wieku obecnych niska. Czytam informacje na ulotce, śródtytuły: tworzę... artysta... moje natchnienie... mój ideał.. Patrzę w twarze młodych ludzi, który z nich jest Marcinem Rzeźnikiem?
            „Przetwarza kształty w postrzeganą rzeczywistość”. Monika Wydrych przedstawia gościom Marcina.
Rzeczywistość Marcina jest skupiona. Eksponaty mają przymknięte oczy. Podchodzę bliżej do rzeźb w korze. Dramaturgia mimiki twarzy w drzewie na oderwanych z pnia korach. Antyczny teatr. Marcin mówi, że na nich jest smutek, ale ja widzę zadumę - nie rozpacz. Tworzywo to również suporeks i cegła. Marcin jest spokojny i elokwentny, pyta, co jeszcze chcę wiedzieć o rzeźbie, o sztuce, o nim. Wystawa będzie do 17. kwietnia.
            W części muzycznej feeria dźwięków. Mocne uderzenia międzyrzeckiej kapeli rockowej. Gitara basowa, perkusja. Muzyka wyrzuca starszych wiekiem gości z sali. Chwilę słucham, chwytam rytm. Po chwili wracam na chwilę na salę wystaw, staram się uchwycić coś, żeby - dla siebie, zdefiniować kilka z tych znaczeń...


Iwona Wróblak
maj 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz