piątek, 14 kwietnia 2017

W Pracowni Sztuk Pięknych


            W nowym roku z utęsknieniem wypatruję nowych zdarzeń kulturalnych w naszym Międzyrzeczu. Tropię, nadstawiam uszu. Gdzie tu by się udać?
Do Romana Kasprowicza.
Pomieszczenie na piętrze. Są: Bernadetta Nycz, Andrzej Nowak i Kuba Jagiełło. – Meble są zniszczone, ale najważniejsze, że mamy gdzie grać – mówi Andrzej podając mi sfatygowany zydelek. W rogu pokoju stoi perkusja. Bernadetta – dziewczyna z delikatnym kolczykiem w uchu i - blaskiem w oczach, który mówi – chcę czegoś... Lubi śpiewać, ale najważniejsze dla niej jest To Miejsce (czyli budynek, gdzie jesteśmy, tzw. Kotłownia), że może tu  przychodzić. Przed wejściem powieszą napis „Pracownia Sztuk Pięknych”.
            Próba się rozpoczęła. Mogę zostać na niej. – Będziesz miała szkic tego, jak gramy. Słucham ich i - piszę, zapisuję. Jest rytmiczna muzyka. Do słów: czas zmienić program, proszę przełączyć... Przełączam się. Nie ma Iwony, jest słuchaczka. Jeszcze nie mają perkusisty, do wokalu za to było kilka chętnych dziewczyn. Bernadetta robi też zdjęcia, maluje, ale teraz o 21.00 pracownia plastyczna jest zamknięta, więc nie mogę zobaczyć jej obrazów.
            Bernadetta śpiewa. Właściwie recytuje tekst do muzyki. Poezja w formie bajki dla dorosłych. Napisał to dziesięcioletni chłopiec... Biorę do ręki kartkę z tekstem. To jak tęsknota do analizy i do syntezy jednocześnie. I intuicja pisarska... Któryś z chłopaków mówi: nie każdy może grać z - każdym, trzeba mieć podobny styl, sposób bycia. Razem grają niedawno. Mają dużo zapału.
Przerwa w próbie. Zadaję głupie dziennikarskie pytanie – Plany artystyczne? Odpowiedź dorasta do pytania. – Koncert na dachu. Taak? Andrzej – Pokażę ci ten dach, jest z tyłu za budynkiem… za kotłownią jest dach, na którym chcielibyśmy wystąpić. To prawie zaklepane. Pan Roman obiecał, że  pomyśli nad scenografią.
            Jak się patrzy na betonowe klepisko, gdzie składowany był kiedyś węgiel na opał, jak na miejsce, gdzie można ustawić krzesła dla widowni, a na  przybudówce scenę na podwyższeniu, to wiele można zobaczyć. I warto. Kotłownia tętni i żyje. To tygiel idei i twórczych pomysłów. – No, jeszcze być może pojedziemy do Holandii – dodaje Andrzej – z koncertami. Wstępnie umawiamy się na ten koncert - w Międzyrzeczu też, w kwietniu.


Iwona Wróblak
maj 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz