Różnorodność kwiatów na leśnej polanie...
„Kancjonał Kościoła Metodystycznego”.
Wertuję książeczkę. Jedna z kobiet, przechodząc obok mnie, chociaż jestem tu
pierwszy raz - podaje mi rękę, wita się.
Na ścianie duży napis „Idź i nie grzesz więcej”. W ławkach kilkunastu wiernych.
Dzieci dostają od pastora – jest Dzień Dziecka – po czekoladzie. Zaczyna się nabożeństwo.
Śpiewanie pieśni z „Kancjonału...”, indywidualne spontaniczne modlitwy do Boga.
Pastor mówi o milionach kombinacji ludzkich dróg życia, losów, charakterów i
uniwersalnych sacrum, które spełnia wszystkie zapotrzebowania. O potrzebie i
obowiązku innym – dania swojej radości,
swojej wiary, nie zatrzymywania tej pewności
(jeżeli jest) tylko dla siebie. O dzieleniu się miłością.
Po
nabożeństwie długo rozmawiamy z pastorem
Sławomirem Rodaszyńskim. Trzeba
wymagać od siebie i mieć zrozumienie dla innych. Zadaję wiele pytań, o
eutanazję, czy na wszystko jest w Biblii odpowiedź, o wyzwania dla
chrześcijaństwa – wobec problemów nurtujących dzisiaj społeczeństwo. Badania
naukowe a doktryna Kościoła... Odpowiedzi zaczyna od osobistego ja, w pierwszej osobie: - Ja uważam,
ja myślę... Jego spokój, mądrość i szacunek dla pytającego budzi podziw mój
i międzyrzeckich wiernych Kościoła Ewangelicko - Metodystycznego. Mówią mi potem – Pastor zawsze taki jest.
Coniedzielne
nabożeństwo w kaplicy Kościoła Ewangelicko – Metodystycznego. Niewielka sala o
surowym wystroju, białe ławki. Kwiaty w wazonach,
na ścianach krzyż bez Chrystusa.
Kościół Ewangelicko – Metodystyczny w R. P. nawiązuje do
ideałów reformacji anglikańskiej, wyrażonej w XVIII w. ruchu odnowy religijnej.
Założycielami i przywódcami przebudzenia metodystycznego byli dwaj duchowni
anglikańscy: Jan Wesley i jego brat Karol.
Jan Wesley
był pastorem duchownym anglikańskim w wielkiej Brytanii. Stworzył klub młodych
ludzi pragnących żyć wiarą - bardziej, doświadczać więcej przeżyć duchowych i
przekazywać je innym. Odwiedzali szpitale, więzienia, działali „metodycznie”,
czyli tak, jak pokazał Jezus. Stąd przydomek „metodyści”, których niechęć do
monastycyzmu, do życia w klasztorach - jest programowa, bowiem istota wiary
polega na służbie i współżyciu z ludźmi.
Dlaczego krzyż w waszym Kościele jest bez Chrystusa? Pastor
– W większości kościołów protestanckich, poreformacyjnych (reforma Marcina
Lutra) jest pusty krzyż jako symbol i wyraz tego, że Chrystus nie pozostał na
nim, że zmartwychwstał, że jest żywy i działający pośród nas. Ten, Który Nie Pozostał na krzyżu. Tak to przyjmujemy i tak w to
wierzymy.
O kształceniu
duchownych.
- Duchowni naszego Kościoła uczą się w Wyższym Seminarium
Teologicznym im. Jana Łaskiego w Konstancinie i w Chrześcijańskiej Akademii
Teologicznej w Warszawie, która jest ekumeniczną uczelnią, skupiającą studentów
ze wszystkich kościołów nierzymskokatolickich. Uzyskują tytuł magistra teologii
danego wyznania. Część zajęć jest wspólnych, inne odbywają się osobno, np. w
grupie studentów kościołów protestanckich, w tym ewangelickich. W Polsce są
trzy takie Kościoły: Ewangelicko – Luterański, Reformowany i Metodystyczny. To
szczególna służba i bez powołania nie ma tego efektu błogosławieństwa, przede
wszystkim dla parafii. Dla człowieka powinien istnieć zawsze wybór,
alternatywa. To jest, myślę, ta wielka demokracja, która Bóg daje człowiekowi.
Kobiety w zborze.
- W naszym zborze rola kobiet po części jest związana z
historia naszej parafii (powstała w 1946 r.). Córka pierwszego duszpasterza
pani Genowefa przez wiele lat była tu diakonisą, czyli osobą – kobietą w stanie
wolnym, poświęcającą się pracy parafialnej dla ludzi. Diakonisa zajmuje się
służbą społeczno – socjalną, pomaga w prowadzeniu nabożeństw, spotkaniach
biblijnych, ale nie może sprawować dwóch sakramentów - Komunii Świętej i
Sakramentu Chrztu. Wspierając swego ojca, ks. Michała Podgórnego, a potem, od
1992r., także i mnie. Kobiety w kościołach ewangelicko – metodystycznych
spełniają istotną rolę. Także rola świeckich osób jest w Kościele bardzo ważna.
Możliwość studiowania kobiet w Akademii Teologicznej.
– Znam kobiety,
które studiowały. Nasz Kościół jest zdania, że kobiety mogą być pastorami i
wykonywać takie same czynności, jak np. ja, ale w naszym kraju tego się jeszcze
nie praktykuje. W Europie Zachodniej w kościołach protestanckich kobiety są
duchownymi.
Obecność Kościoła metodystów na pograniczu polsko –
niemieckim.
Pastor – W gruncie rzeczy pojęcie kościoła narodowego
powoli traci dzisiaj na znaczeniu. Wiele kościołów obecnie pracujących swoje
historyczne miejsca narodzin ma daleko, zaistniały one poprzez prace
misjonarzy. Nasz Kościół jest częścią światowego Kościoła Metodystycznego.
Najbardziej liczny jest w USA, np.
prezydent Bush jest metodystą. W Polsce Kościół liczy 48 parafii, ma 30
duchownych i 5000 wiernych. Mimo niedużej liczebności staramy się brać udział w szerszych inicjatywach. W
Międzyrzeczu jest wielowiekowa tradycja protestantyzmu jako takiego. Uważam, że
każde pokolenie powinno świadomie dokonywać wyboru i decyzji dotyczących bycia
z Bogiem, swojej wiary i zbawienia. Staramy się, by tradycja była rzeczą
istotną i potrzebna przy wyborze, ale
ona nie może wybierać za nas. Człowiek sam musi siebie określić.
Dzisiejsze kazanie pastora o różnych kluczach i jednym
zamku, kombinacjach otwierania tego samego mechanizmu...
Pastor – Wiadomości dawniej były podawane wybiórczo,
celowo. Dzisiaj to jest łatwiejsze. Nie zawsze jednak człowiek wiedzę chce
zdobywać. Jest wielki dylemat zobojętnienia, bierności. Do tych drzwi, o
których dzisiaj mówiłem, każdy dochodzi inna drogą. Chrystus mówił – Ja jestem
drogą, jestem prawdą, drzwi są jedne, należy przez nie przejść odnajdując wiarę
i relacje z Bogiem. Uzewnętrznianie wiary, przynależność do danego Kościoła –
to sprawa drugorzędna. W moich pojęciu żaden kościół nie ma licencji na
zrozumienie nauki Jezusa. Tylko On sam, Jezus, ma na to licencję. Kościoły są
po to, by Prawdę przekazywać i uczyć Nią
żyć. Rzymskokatolicki II Sobór Watykański był miejscem kolosalnych zmian, m.in.
dotyczyły relacji między Kościołami. To wezwanie do pracy dla teologów i synodów
kościelnych, do wypracowywania wspólnych stanowisk. Chodzi o to, by dzisiaj,
kiedy jest tyle nienawiści, niepokojów – pomimo różnic, jako chrześcijanie dać
dobre świadectwo o Chrystusie. Pytają, kiedy będzie, w sensie organizacyjnym,
wspólny kościół. Prawdopodobnie – nigdy. Czynnik ludzki, czynnik grzeszny.
Chodzi też o źródło. Na polskim rynku są dwa tłumaczenia Pisma Świętego: Biblia
Tysiąclatka – rzymskokatolicka i protestanckie wydanie Brytyjskiego
Towarzystwa. Różnią się między sobą nieznacznie. Także Kościół Katolicki ma
księgi dodatkowe, których nie ma w kanonie wydań protestanckich. Powstało ekumeniczne
grono teologów duchownych, którzy wspólnie dokonują ponownego tłumaczenia.
Owoce tej pracy zostały już częściowo opublikowane. Ekumenia w moim pojęciu i
zrozumieniu to jedność, która istnieje. To jedność duchowa, która może istnieć
w relacjach międzyludzkich bez względu na poglądy na świat i sposób wyznawania
wiary. Życie pokazuje, że ludzie mimo różnic między nimi potrafią żyć,
współpracować a nawet tworzyć wspaniałe rzeczy. Taka jedność, nie – organizacyjna, lecz duchowa, pozwala to świadectwo odnajdywać.
Nie należy na siłę ich szukać. Patrząc
na to w ten sposób odkryjemy ze zdumieniem, że każdy wyznaje wiarę – w różnej
formie. To jest piękne, jeśli spogląda się na polanę i widzi różnorakość kwiatów tam
rosnących.
Polana jest jedna... – Tak. Najważniejsze w życiu rzeczy
człowiek odkrywa dopiero wtedy, kiedy np. w wyniku dramatycznych przeżyć stoi
na granicy życia i śmierci. Wtedy, zdaje
się – fundamentalistyczne dogmaty stają się drugorzędne. Oczywiście człowiek o
nich pamięta, ale już nie są przeszkodą dla współistnienia, współmodlenia z innymi. Jestem
przekonany, że to jest możliwe. Trzeba zrozumieć chrześcijaństwo w takim
szerokim kontekście jedności i dążenia
ekumenicznego. Mam nadzieję, że kiedyś wspólne modlitwy wiernych Kościołów z
terenu Międzyrzecza będą wznoszone w ramach modlitwy o jedność chrześcijan. Na podobieństwo tych,
jakie odbywają się w wielu miastach. Tam, skąd jestem, z Chodzieży, takie
nabożeństwa już wrosły w pejzaż okolicy, a dawniej również tam zdarzało się, że
do kogoś innego, inaczej wierzącego ludzie podchodzili w sposób niezrozumiały,
w nienawiści i agresji.
Iwona Wróblak
lipiec 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz