Koło predestynacji
Siedzimy
przy stole, spieramy się, czy wszyscy ludzie mają dane ku temu, by leczyć dusze... Jak to jest z
kapłaństwem dotyczącym leczenia psychiki ludzkiej. Rozmawiamy o trendach w
psychiatrii...
Rysuje mi na
stole palcem koło. Od punktu do punktu. To zamknięty świat. Zaczniesz pić,
leczysz się, potem znowu musisz zacząć pić. No to jak? To
straszne, co mówisz. Nikt z tego nie
wychodzi?
Początkujący
wychodzą. Opowiada mi, że naprawdę ogromny niepokój i stres może uciszyć tylko
alkohol. Zna się na tym, jest alkoholikiem. Trzyma się w kupie (psychicznie,
fizycznie dużo mniej), bo przyznaje się do tego. Jak bardzo nie wystarczy to przyznanie – myślę. Przeraża mnie to
koło. Jego zamknięty obwód. Dlaczego nie wychodzą z alkoholizmu, dlaczego tak
niewielu z nich jest potem szczęśliwymi ludźmi. Mimo terapii targają się na życie, wpadają w pracoholizm, w obojętność, w stłamszenie,
lekoholizm… taka postawa zostaje im na długie lata. Jak długo trwa opieka
psychologiczna pacjentów po opuszczeniu oddziału?
Trzeba podobno trochę posiedzieć w gównie, by
wyobrazić sobie jego smak. Denerwuje ich kategoryczność abstynencji nakazywanej
przez terapeutów. Nie możesz wejść do
sklepu, by kupić chleb, bo tam sprzedaje się alkohol, zjeść czekoladki z rumem –
czy to jest do zrealizowania? Może jest… – myślę – trzeba bardziej im pomóc chcieć… nie wziąć do ust następnych
pięćdziesięciu czekoladek? Może w ogóle pomóc CHCIEĆ.
Myślę
głośno. - Ja mogę podać swoje nazwisko – mówi. Jest zadziorny,
buńczuczny, on jeszcze chce żyć, za to go lubię.
Gówno wciąga. Oprzeć się – oto cała filozofia. - Jak? –
pyta. Nie zna odpowiedzi, a słuchał bardzo wielu psychiatrów.
Iwona Wróblak
listopad 2000
Fajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń