Podróż
Teo
Biblioteki
mają to do siebie, że w swoich zbiorach posiadają niesamowite bibliofilskie
smaczki.
Nie wierzę w przypadki. Dotykając grzbietów książek całkiem
często udaje mi się znaleźć tę jedyną, związaną z moim aktualnym nastrojem,
przemyśleniami, potrzebami. One to oddziałują na mnie w danej chwili w sposób
niejako poza kontrolą, zwracając uwagę w ściśle określonym kierunku. Taką
książką w dniu którymś była „Podróż Teo” Clement C.
O czym ona
jest? O podróży. Magiczna książka o drzewie wiadomości, po którym wspina się
nasza dojrzałość. O Domu wrastającym
w to drzewo. O naszym umiejscowieniu w
swojej rzeczywistości, w realnym świecie bytu. Poznać, posmakować, dotknąć –
palcem, rozumem, uczuciem, emocjami. By - może wybrać daną drogę, a może tylko
zrozumieć wybór dokonany. Cokolwiek potem, po tym fakcie, po przeczytaniu tej
książki - zrobimy, zostanie nam satysfakcjonujące uczucie domknięcia, wtulenia
się, na krótki chociaż okres, w ramiona mądrego nauczyciela, jakby przez ten uścisk matczyny świat stanie się bardziej
nasz, zagospodarowany, przez nas - udomowiony. Mężczyzna powinien posadzić w
swoim życiu drzewo... to męskie w nas
zadanie, zdecydowanie - ekspansywność, eksploracja w drzewnym tworzywie, w jego
magicznym znaczeniu przestrzeni sakralnej wokół nas... niekoniecznie poza nasza
osobą...
Więc o czym
jest ta książka? O wszystkich sposobach znajdowania siebie wobec przestrzeni
kosmosu, jakkolwiek ją pojmujemy. Czy personalistycznie
nazwiemy ją Stwórcą czy Jehową. Jakkolwiek na to nazewnictwo oddziaływać będzie
geografia miejsca, gdzie się wychowaliśmy, pamiętać możemy, że ona nas być może
uzdrowi, jak chłopca imieniem Teo. Uzdrowi w wielu znaczeniach. Zorganizowana
materia jest czymś przemijającym - co jest przez nas posiadane warunkowo... Nie jest tym, co nas posiada, wiedzą o tym mistycy wszystkich
religii. Dalecy od izmów, od doktryn,
przykładania znaczenia naszemu ego, które ma, owszem, ogromną rolę
organizowania naszej euklidesowej przestrzeni, ale przez swoją ignorancję może
wykluczyć istnienie innych wymiarów. Spójrzmy oczami autora na obraz, na byt,
jaki tworzą zapisane strony tej książki, na sposób, w jaki można dorastać w
DEZIDERATE, a może wyniesiemy z tego okruch dla siebie.
Książkę
świetnie się czyta, jest wspaniałą encyklopedią po świecie religii, napisana
jest w bardzo przystępnej zbeletryzowanej formie sokratejskiego dialogu.
Iwona Wróblak
listopad 2000
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz