Pukać do drzwi wewnętrznych
Dom Pomocy
Społecznej na ulicy Podbielskiego. Galeria
na piętrze. Drzwi otwarte - zewnętrzne. Symbolicznie - również są
otwarte.
Nie dość jest informacji o możliwościach psychofizycznych
ludzi niepełnosprawnych. Tomaszowi
Jasińskiemu, jako kierownikowi Warsztatów Terapii Zajęciowej, bardzo
zależy na popularyzowaniu tej wiedzy: Tutaj czas jest inaczej mierzony,
tutaj liczą się inne rzeczy – mówi. Zwiedzamy pracownie terapeutyczne,
część mieszkalną. Mieszkają w 2, 3 i 4 osobowych pokojach. Mają zapewnioną
prywatność. W pokojach sami sprzątają. Rozmawiamy z podopiecznymi. U nich - intelekt jest zaburzony, i nic
więcej... Wszystko inne jest takie samo jak u pozostałej części
społeczeństwa.
Oglądam
galerię na piętrze, obrazy, rękodzieła. Artystyczne, ekspresyjne poziomy
komunikacji ze światem. Portrety. Twarze – emocje. Pracownia kinezyterapii,
czyli leczenia ruchem, usprawnienie narządów ruchu. W ćwiczeniach na
przyrządach biorą udział wszyscy podopieczni, niektórzy mają program
indywidualny. Rehabilitacja konsultowana jest z doktor Kozińską. Na ścianie za
szybą puchary i dyplomy z olimpiad specjalnych. Pracownia rewalidacyjna. Tutaj
odbywają się kursy pisania, czytania, liczenia. Umiejętności potrzebnych do
załatwiania spraw w sklepie, na poczcie, w banku. Pracownia arteterapii.
Przepiękne witraże na szkle, małe dzieła sztuki. Sprzedaje się je na
kiermaszach, są ozdobą wystaw. To leczenie przez sztukę. Tu najpełniej widać
duchowe wnętrze ich autorów. W drugim pomieszczeniu - komputery. Gry komputerowe
rozwijają spostrzegawczość, koordynację wzrokowo – ruchową. Te urządzenia do
dorobek 5 lat. Pan Jasiński opowiada, jak trudno było przekonać decydentów, że
niepełnosprawni mogą nauczyć się obsługiwać komputery. Pod ścianą duże lustro,
z ćwiczeń logopedycznych korzysta wielu wychowanków, poprawiają ich komunikację
werbalną.
W pracowni
krawieckiej Krzysztof Górny pokazuje mi swoje hafty. Piotrek Grela podaje mi na
powitanie rękę, jest bardzo miły, dużo mówi. Lubi recytować wiersze - do
mikrofonu, również maluje. Szyją uchwyty do garnków, poduszki, torby, maskotki.
Robią to fachowo pod okiem pani instruktor. Marcin też już dość dobrze haftuje,
trzyma się upatrzonego wzoru. Rysiek
maluje na jedwabiu, Zdzich robi makatki, na ścianie wiszą prace Marzeny.
Wchodzimy do pracowni plastycznej. Marzenia Górska jest pogodna dziewczyną,
lubi pomagać innym. Pracuje w samorządzie mieszkańców DPS. Krzyś maluje portret
koleżanki. W introligatorni pełna profesjonalizacja, mini-linia produkcyjna.
Bindownica to urządzenie do zgrzewania – Darek zapoznaje mnie ze szczegółami w
procesie produkcji zeszytów. Robią też kartki świąteczne, inne prace na
prywatne zamówienia. - Darek jest w pracy dokładny do pedanterii – mówi
instruktor Małgorzata Matacz. Sami obsługują kserokopiarkę. - Częściowo
zarabiają na swoje potrzeby, inwestowanie w ich rozwój odciąża społeczeństwo od
kosztów utrzymania ich – mówi pan Jasiński. Pracownie współdziałają w
osiąganiu głównego celu, jest nim z założenia stworzenie warunków do
rehabilitacji.
W statucie jest punkt o poszanowaniu godności
i szacunku dla osoby niepełnosprawnej, każdy z pracowników podpisuje taki
dokument. Jest to jeden z warunków zatrudnienia. Dobrze widziane są własne
pomysły pracowników, innowacje, usprawnia i ulepszenia, szukanie zajęć dla
podpiecznych, szczególnie tych z dużym stopniem niepełnosprawności. Fabryka
mebli „Christianapol” w Łowyniu zleciła pracę – pakowanie policzonych śrubek do
woreczków. Podopieczni umieszczają je w wywierconych w deseczce otworkach, jest
ich tyle, ile ma być śrubek w torebce. W pracowni muzycznej jest dużo
instrumentów. Paweł gra na wielu z nich. Zespół muzyczny jedzie na przegląd
kolędniczy do Dobiegniewa. Dyskoteki organizowane są co dwa miesiące, wypada
tam bywać – ja też jestem zaproszona. W pracowni modelarskiej oglądam szafkę, pięknie
wykonaną, jak ze sklepu. Instruktor Jan Grządko – Nie muszę wiele ingerować
w pracę podopiecznych, która pod względem jakości niczym nie ustępuje produktom
pełnowartościowych pracowników. W tej chwili realizują zlecenia
Nadleśnictwa na budowę 300. budek lęgowych, dużą część zamówienia już zrobili.
Produkują tez ozdoby drewniane, ławki. Sprzedają je na kiermaszach, dorzucając
swój wkład do budżetu DPSu.
Medycznie
opiekuje się nimi 5 pięgniarek, odziałowa i lekarz. W DPSie jest ustrój
demokratyczny. Dopracowują ten system. Działa instytucja samorządu, co dwa
tygodnie są zebrania mieszkańców, uczestników terapii zajęciowej i tych, którzy
przychodzą tu na pobyt dzienny. Na zebraniach personel jest na prawach
uczestnika – prosi o głos. Wysłuchuje się sprawozdań z imprez, zadaje pytania.
System zakłada traktowanie podopiecznych w sposób godny, jak dorosłych ludzi.
Pan Jasiński mówi, że pracując tu trzeba to robić całym sobą, być wiarygodnym... Trzeba mieć nie tylko
stosowne wykształcenie, liczy się osobowość i charakter.
- Wszyscy ciągle się uczymy – mówi – na
porannych odprawach pracowniczych omawia się problemy, wzajemnie konsultuje w
obrębie zadań wszystkich 3 struktur DPS, organizm ośrodka współdziała i
dopełnia się, to mini społeczeczność. Środowiskowy Dom Samopomocy niesie
pomoc i świadczy usługi opiekuńcze osobom, które nie wymagają hospitalizacji i
mają zapewnione warunki bytowe w miejscu zamieszkania. Po opuszczeniu zakładów
psychiatrycznych znajdują tu opiekę i wsparcie potrzebne przy readaptacji w
społeczeństwie. Wciągu pięciu lat w DPS wypracowano metody rehabilitacji i
program otwierania społeczeństwa na zewnątrz na problem ludzi z obniżoną
sprawnością intelektualną. Pomaga kościół (ks. kan. G. Tuligłowicz) i MOK.
Podopieczni mają w DPS przystań, gdzie czują się bezpieczni, gdzie uczą się
norm społecznych i stają się bardziej samodzielni.
Plany DPS
na przyszłość? Doraźnie - powiększenie działki warzywnej przy DPS, byłoby
więcej produktów.
Edukacja społeczeństwa, polityka otwartych drzwi do DPSów
polega na przezwyciężaniu postaw lękowych wobec osób chorych psychicznie.
Dostarczanie informacji o tym, jakich zachowań należy oczekiwać z ich strony.
Kontakty osobiste z nimi, wzajemne poznawanie. Najgorszą rzeczą jest tworzenie
getta. Należy stawiać na pozytywne emocje, pukać do człowieka tak długo, aż
otworzą się jego wewnętrzne drzwi. Nie może być w tej polityce improwizacji,
działania są starannie przygotowane od strony metodycznej. Dotyczy to też
„terapii” społeczeństwa z tzw. normą.
Iwona Wróblak
styczeń 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz