wtorek, 18 kwietnia 2017

Pukać do drzwi wewnętrznych


            Dom Pomocy Społecznej na ulicy Podbielskiego. Galeria na piętrze. Drzwi otwarte - zewnętrzne. Symbolicznie - również są otwarte.
Nie dość jest informacji o możliwościach psychofizycznych ludzi niepełnosprawnych. Tomaszowi Jasińskiemu, jako kierownikowi Warsztatów Terapii Zajęciowej, bardzo zależy na popularyzowaniu tej wiedzy: Tutaj czas jest inaczej mierzony, tutaj liczą się inne rzeczy – mówi. Zwiedzamy pracownie terapeutyczne, część mieszkalną. Mieszkają w 2, 3 i 4 osobowych pokojach. Mają zapewnioną prywatność. W pokojach sami sprzątają. Rozmawiamy z podopiecznymi.  U nich - intelekt jest zaburzony, i nic więcej... Wszystko inne jest takie samo jak u pozostałej części społeczeństwa.
            Oglądam galerię na piętrze, obrazy, rękodzieła. Artystyczne, ekspresyjne poziomy komunikacji ze światem. Portrety. Twarze – emocje. Pracownia kinezyterapii, czyli leczenia ruchem, usprawnienie narządów ruchu. W ćwiczeniach na przyrządach biorą udział wszyscy podopieczni, niektórzy mają program indywidualny. Rehabilitacja konsultowana jest z doktor Kozińską. Na ścianie za szybą puchary i dyplomy z olimpiad specjalnych. Pracownia rewalidacyjna. Tutaj odbywają się kursy pisania, czytania, liczenia. Umiejętności potrzebnych do załatwiania spraw w sklepie, na poczcie, w banku. Pracownia arteterapii. Przepiękne witraże na szkle, małe dzieła sztuki. Sprzedaje się je na kiermaszach, są ozdobą wystaw. To leczenie przez sztukę. Tu najpełniej widać duchowe wnętrze ich autorów. W drugim pomieszczeniu - komputery. Gry komputerowe rozwijają spostrzegawczość, koordynację wzrokowo – ruchową. Te urządzenia do dorobek 5 lat. Pan Jasiński opowiada, jak trudno było przekonać decydentów, że niepełnosprawni mogą nauczyć się obsługiwać komputery. Pod ścianą duże lustro, z ćwiczeń logopedycznych korzysta wielu wychowanków, poprawiają ich komunikację werbalną.
            W pracowni krawieckiej Krzysztof Górny pokazuje mi swoje hafty. Piotrek Grela podaje mi na powitanie rękę, jest bardzo miły, dużo mówi. Lubi recytować wiersze - do mikrofonu, również maluje. Szyją uchwyty do garnków, poduszki, torby, maskotki. Robią to fachowo pod okiem pani instruktor. Marcin też już dość dobrze haftuje, trzyma się upatrzonego wzoru.  Rysiek maluje na jedwabiu, Zdzich robi makatki, na ścianie wiszą prace Marzeny. Wchodzimy do pracowni plastycznej. Marzenia Górska jest pogodna dziewczyną, lubi pomagać innym. Pracuje w samorządzie mieszkańców DPS. Krzyś maluje portret koleżanki. W introligatorni pełna profesjonalizacja, mini-linia produkcyjna. Bindownica to urządzenie do zgrzewania – Darek zapoznaje mnie ze szczegółami w procesie produkcji zeszytów. Robią też kartki świąteczne, inne prace na prywatne zamówienia. - Darek jest w pracy dokładny do pedanterii – mówi instruktor Małgorzata Matacz. Sami obsługują kserokopiarkę. - Częściowo zarabiają na swoje potrzeby, inwestowanie w ich rozwój odciąża społeczeństwo od kosztów utrzymania ich – mówi pan Jasiński. Pracownie współdziałają w osiąganiu głównego celu, jest nim z założenia stworzenie warunków do rehabilitacji.
             W statucie jest punkt o poszanowaniu godności i szacunku dla osoby niepełnosprawnej, każdy z pracowników podpisuje taki dokument. Jest to jeden z warunków zatrudnienia. Dobrze widziane są własne pomysły pracowników, innowacje, usprawnia i ulepszenia, szukanie zajęć dla podpiecznych, szczególnie tych z dużym stopniem niepełnosprawności. Fabryka mebli „Christianapol” w Łowyniu zleciła pracę – pakowanie policzonych śrubek do woreczków. Podopieczni umieszczają je w wywierconych w deseczce otworkach, jest ich tyle, ile ma być śrubek w torebce. W pracowni muzycznej jest dużo instrumentów. Paweł gra na wielu z nich. Zespół muzyczny jedzie na przegląd kolędniczy do Dobiegniewa. Dyskoteki organizowane są co dwa miesiące, wypada tam bywać – ja też jestem zaproszona. W pracowni modelarskiej oglądam szafkę, pięknie wykonaną, jak ze sklepu. Instruktor Jan Grządko – Nie muszę wiele ingerować w pracę podopiecznych, która pod względem jakości niczym nie ustępuje produktom pełnowartościowych pracowników. W tej chwili realizują zlecenia Nadleśnictwa na budowę 300. budek lęgowych, dużą część zamówienia już zrobili. Produkują tez ozdoby drewniane, ławki. Sprzedają je na kiermaszach, dorzucając swój wkład do budżetu DPSu.
            Medycznie opiekuje się nimi 5 pięgniarek, odziałowa i lekarz. W DPSie jest ustrój demokratyczny. Dopracowują ten system. Działa instytucja samorządu, co dwa tygodnie są zebrania mieszkańców, uczestników terapii zajęciowej i tych, którzy przychodzą tu na pobyt dzienny. Na zebraniach personel jest na prawach uczestnika – prosi o głos. Wysłuchuje się sprawozdań z imprez, zadaje pytania. System zakłada traktowanie podopiecznych w sposób godny, jak dorosłych ludzi. Pan Jasiński mówi, że pracując tu trzeba to robić całym sobą, być wiarygodnym... Trzeba mieć nie tylko stosowne wykształcenie, liczy się osobowość i charakter.
             - Wszyscy ciągle się uczymy – mówi – na porannych odprawach pracowniczych omawia się problemy, wzajemnie konsultuje w obrębie zadań wszystkich 3 struktur DPS, organizm ośrodka współdziała i dopełnia się, to mini społeczeczność. Środowiskowy Dom Samopomocy niesie pomoc i świadczy usługi opiekuńcze osobom, które nie wymagają hospitalizacji i mają zapewnione warunki bytowe w miejscu zamieszkania. Po opuszczeniu zakładów psychiatrycznych znajdują tu opiekę i wsparcie potrzebne przy readaptacji w społeczeństwie. Wciągu pięciu lat w DPS wypracowano metody rehabilitacji i program otwierania społeczeństwa na zewnątrz na problem ludzi z obniżoną sprawnością intelektualną. Pomaga kościół (ks. kan. G. Tuligłowicz) i MOK. Podopieczni mają w DPS przystań, gdzie czują się bezpieczni, gdzie uczą się norm społecznych i stają się bardziej samodzielni.
            Plany DPS na przyszłość? Doraźnie - powiększenie działki warzywnej przy DPS, byłoby więcej produktów.
Edukacja społeczeństwa, polityka otwartych drzwi do DPSów polega na przezwyciężaniu postaw lękowych wobec osób chorych psychicznie. Dostarczanie informacji o tym, jakich zachowań należy oczekiwać z ich strony. Kontakty osobiste z nimi, wzajemne poznawanie. Najgorszą rzeczą jest tworzenie getta. Należy stawiać na pozytywne emocje, pukać do człowieka tak długo, aż otworzą się jego wewnętrzne drzwi. Nie może być w tej polityce improwizacji, działania są starannie przygotowane od strony metodycznej. Dotyczy to też „terapii” społeczeństwa z tzw. normą.


Iwona Wróblak 
styczeń 2001 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz