piątek, 20 listopada 2015

Muzyka ludowa jest polska, jest etniczna

            Blisko sześciogodzinny maraton zespołów ludowych zjeżdżających co roku do Piesek - małej wsi koło Międzyrzecza w drodze na Sulęcin. XI. Muzyczne Spotkanie z Folklorem Festiwal się przyjął i co roku gromadzi stałą dużą liczbę fanów melodyjnych rytmów.
            Muzyka ludowa może być dziedziną, w której spełnia się zawodowy muzyk. Pan Kamil Dziembowski, nowy kierownik muzyczny Zespołu „Ale Babki” z Piesek (Pieski są inicjatorem Festiwali), na co dzień jest nauczycielem gry na fortepianie w Państwowej Szkole Muzycznej I. stopnia w Międzyrzeczu. Wiele razy słuchałam go koncertującego, zapamiętałam jego wykonania F. Chopina. Lubi też, jak mówi, J.S. Bacha, i na pewno wielu innych kompozytorów klasycznych i nie tylko. Co jest takiego w muzyce ludowej, że jest dla niego interesująca? – pytam. Milczy chwilę, na pewno mógłby mi odpowiedzieć używając hermetycznego dla mnie języka opisu teorii muzyki, na przykład o transkrypcji ludowych motywów muzycznych w utworach Chopina. Ja tylko wyczuwam wielką pracę naszego romantycznego kompozytora chociażby porównując autentyczne mazurki z majstersztykami Fryderyka. Ja tylko słucham… Pan Dziembowski gra. A teraz kieruje zespołem ludowym, wspólnie z nimi planuje sprofesjonalizować wykonania, podzielić je na głosy. Nic nie tracąc z dotychczasowych zalet Zespołu dodać nowocześniejsze brzmienia. Kiedy drążę temat, mówi – muzyka ludowa jest polska, jest etniczna. Nigdy się nie starzeje, bo jest wartościowa. Podobnie jest w innych krajach, jest z nimi tożsama. Dotyka naszej kultury przedpisemnej być może, głębokiej, dziejowej, myślę… Jest jej summą. Literatury, poezji, muzyki, obyczajów, historii. Jej krajobrazu wsi i opoli – jak to ktoś powiedział – krajobrazu kulturowego.
            Jest cenna i wartościowa. Dlatego też ludzie jej słuchają. Jak mi mówili kierownicy muzyczni zespołów ludowych, jest melodyjna. Następnym razem spytam pana Dziembowskiego o walory melodyjności…
            Pieski kultywują swoją polską etniczność. Która być może składa się z komponentów uplecionych z przekazów formacji ludzkich fal migracyjnych, które charakteryzują ziemię międzyrzecką. To twórczy tygiel. Ale, jak mówi pan Dziembowski, polskości tam dostatek również. Bo jest śpiewana przez Polaków, przecedzona przez ich polską wrażliwość.
            Wjeżdżając do wsi witają gości dekoracje wykonane przez członkinie Zespołu „Ale Babki”. One nie tylko śpiewają, także czynnie pomagają w obsłudze Festiwalu. Cała wieś pomaga. Głównym organizatorem Festiwalu jest Urząd Miasta i Gminy, i – oczywiście – MOK, co jest zgodne z celem istnienia instytucji Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, natomiast mieszkańcy wsi pomagają im – bezpłatnie – już obligatoryjnie przez wiele lat, odkąd istnieje Zespół. Biegają teraz w swoich strojach ludowych, razem z sołtysem Piesek Edwardem Sucheckim, obsługując gości.
            Na obrzeżach placu w środku wsi, gdzie dzieją się coroczne festiwale, przycupnęły stoiska z rękodziełami artystycznymi. Stałe bywalczynie Jarmarków – Halina Iwanowska i Edyta Dubojska, już można powiedzieć – to mistrzynie tego fachu. Przepiękne cudeńka dziergane na szydełku, na blaszkę wykrochmalone elementy zastawy stołowej – niciane filiżaneczki, flakoniki, też kwiaty nieodróżnialne od prawdziwych. Wyszywane obrazy. Nowa dziedzina pani Dubojskiej – ekologiczny recykling. Co można zrobić mając gazetę i klej? Różności… Wyobraźnia ta zwykła tego nie obejmie, trzeba zobaczyć dzieła pani Edyty, artystki posiadającej nieogarnięty potencjał wymyślania pięknych rzeczy zrobionych z niczego. Towarzyszy paniom Genowefa Zgórska z Zarzynia, jej papierowe kompozycje są tak malarskie, kolorowe, eleganckie w formie, że od razu przyciągają chętnych, by je obejrzeć. Na placu widzę też stylizowane na ludowe malowane dzbanuszki wszelkich wymiarów, mnóstwo gadżetów, które z powodzeniem mogą upiększyć nasz dom. 
            Około południa, po przywitaniu gości, rozpoczyna się koncert. 19 zespołów ludowych i śpiewaczych, wykonujących muzykę od biesiadnej po ludowe przyśpiewki okraszone bogatym instrumentarium. Obfitość formy i osobowości muzycznych, pasje i profesjonalizm. Uczta muzyczna dla wielu, dla innych okazja do potańczenia, co jest równie dobre.
            Zespół Górali Czadeckich „Wichowianki” z Wichowa. W ludowych strojach, najstarszy z uczestników imprezy pan Ignacy Buganik ma 90 lat (!), z powodzeniem śpiewa w Zespole. Kapela wielokrotnie już brała udział w Festiwalu w Pieskach. Zespół „Echo” z Klubu Seniora w Międzyrzeczu dobrze znamy, śpiewa pieśni patriotyczne, religijne i inne. Jak zwykle ciekawy jest Zespół „Cantare” z Gorzowa Wlkp., muzycznie profesjonalny. Podobnie Zespół „O sole mio” z Goruńska, ambitny i starannie wykonujący swoje utwory. Gospodarz z Piesek - Zespół „Ale Babki” dzisiaj występuje ze swoim nowym kierownikiem muzycznym Kamilem Dziembowskim. Na scenie oglądamy gorące pożegnania poprzedniego wieloletniego kierownika Zespołu pana Kazimierza Krupnickiego. Zespół powstał w 1958 r., liczy 16 osób. Zaledwie trzyosobowy, ale śpiewający a’capella jest Zespół „Gorajskie Echo” z Goraja k. Lubosza. Widać po nich pasje śpiewania autentycznie ludowych pieśni, starannie je wykonują. To jeden z festiwalowych debiutantów. Po nim występują „Świdniczanie” ze Świdnicy, Zespół „Kęszyczanki” z Kęszycy Leśnej - i organizatorzy obwieszczają przerwę – na piwo i kiełbaski, bowiem czeka nas jeszcze bardzo długie i bogate we wrażenia muzyczne popołudnie i wieczór.
            Po przerwie ciekawi goście. Zespół „Tarnowianki” z Tarnowa, po nich – będzie jednym z laureatów, ale temu się nikt nie dziwi – Zespół Ludowy „Pod Gruszą” z Kurska. Zespół z reguły jest wysoko oceniany na wszystkich festiwalach i przeglądach. Coraz więcej par tańczących przed sceną, a Zespoły po przerwie są bardzo dobre. Dziecięcy Zespół Wokalny „Rezonans” z Nietkowa, Zespół „Wrzosy” z Siecioborzyc, Zespół „Osoria” ze Szczaniec, Dziecięcy Zespół Śpiewaczy „Leśniowianki” z Leśniowa Wielkiego – jak widzimy, goście odwiedzają Pieski ze wszystkich stron.
            Zespół „Czeremcha” z Głogowa pokusił się o ukraińskie stroje ludowe, nawet peruki z warkoczami. Pielęgnuje tradycje ze wschodnich rubieży kontynentu europejskiego. Śpiewa po rosyjsku. Trochę nowoczesności stara się wpleść w folklor Zespół Wokalno – Instrumentalny „De Włoders” ze Szprotawy. Duża kultura muzyczna, bogate instrumentarium: akordeon, skrzypce, flet, saksofon, klarnet. Pamiętam z któregoś z poprzednich festiwali Zespół Śpiewaczy „Melodia” z Płotów. Maraton festiwalowy kończą ambitny Zespół Śpiewaczy „Gama” z Leśniowa Małego i mój ulubiony – ze względu na szczyptę humoru i dobór repertuaru, także wierność oryginalnym źródłom (i niebanalną nazwę) Zespół „Pod Kasztanem z Kapelą Wujka Felka” z Templewa.
            Rada artystyczna w składzie: Małgorzata Telega, Krystyna Pawłowska i Czesław Nowakowski przyznała tytuł laureata następującym kapelom: Zespół Górali Czadeckich „Wichowianki” z Wichowa, Zespół „Świdniczanie” ze Świdnicy, Zespół Ludowy „Pod Gruszą” z Kurska” i Zespół „Pod Kasztanem z Kapelą Wujka Felka” z Templewa. Wyróżnienia otrzymali: Zespół „O sole mio” z Goruńska, Zespół „Ale Babki” z Piesek, Zespół „Tarnowianki” z Tarnowa, Zespół „Wrzosy” z Siecieborzyc i Zespół „Czeremcha” z Głogowa.


Iwona Wróblak
sierpień 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz