Muzyka
ludowa jest polska, jest etniczna
Blisko
sześciogodzinny maraton zespołów ludowych zjeżdżających co roku do Piesek -
małej wsi koło Międzyrzecza w drodze na Sulęcin. XI. Muzyczne Spotkanie z
Folklorem Festiwal się przyjął i co roku gromadzi stałą dużą liczbę fanów
melodyjnych rytmów.
Muzyka
ludowa może być dziedziną, w której spełnia się zawodowy muzyk. Pan Kamil
Dziembowski, nowy kierownik muzyczny Zespołu „Ale Babki” z Piesek (Pieski są inicjatorem
Festiwali), na co dzień jest nauczycielem gry na fortepianie w Państwowej
Szkole Muzycznej I. stopnia w Międzyrzeczu. Wiele razy słuchałam go
koncertującego, zapamiętałam jego wykonania F. Chopina. Lubi też, jak mówi,
J.S. Bacha, i na pewno wielu innych kompozytorów klasycznych i nie tylko. Co
jest takiego w muzyce ludowej, że jest dla niego interesująca? – pytam. Milczy
chwilę, na pewno mógłby mi odpowiedzieć używając hermetycznego dla mnie języka
opisu teorii muzyki, na przykład o transkrypcji ludowych motywów muzycznych w
utworach Chopina. Ja tylko wyczuwam wielką pracę naszego romantycznego
kompozytora chociażby porównując autentyczne mazurki z majstersztykami
Fryderyka. Ja tylko słucham… Pan Dziembowski gra. A teraz kieruje zespołem
ludowym, wspólnie z nimi planuje sprofesjonalizować wykonania, podzielić je na
głosy. Nic nie tracąc z dotychczasowych zalet Zespołu dodać nowocześniejsze
brzmienia. Kiedy drążę temat, mówi –
muzyka ludowa jest polska, jest etniczna. Nigdy się nie starzeje, bo jest
wartościowa. Podobnie jest w innych krajach, jest z nimi tożsama. Dotyka naszej
kultury przedpisemnej być może, głębokiej, dziejowej, myślę… Jest jej summą. Literatury, poezji, muzyki,
obyczajów, historii. Jej krajobrazu wsi i opoli – jak to ktoś powiedział –
krajobrazu kulturowego.
Jest
cenna i wartościowa. Dlatego też ludzie jej słuchają. Jak mi mówili kierownicy
muzyczni zespołów ludowych, jest melodyjna. Następnym razem spytam pana
Dziembowskiego o walory melodyjności…
Pieski
kultywują swoją polską etniczność. Która być może składa się z komponentów
uplecionych z przekazów formacji ludzkich fal migracyjnych, które charakteryzują
ziemię międzyrzecką. To twórczy tygiel. Ale, jak mówi pan Dziembowski,
polskości tam dostatek również. Bo jest śpiewana przez Polaków, przecedzona
przez ich polską wrażliwość.
Wjeżdżając
do wsi witają gości dekoracje wykonane przez członkinie Zespołu „Ale Babki”.
One nie tylko śpiewają, także czynnie pomagają w obsłudze Festiwalu. Cała wieś
pomaga. Głównym organizatorem Festiwalu jest Urząd Miasta i Gminy, i –
oczywiście – MOK, co jest zgodne z celem istnienia instytucji Międzyrzeckiego
Ośrodka Kultury, natomiast mieszkańcy wsi pomagają im – bezpłatnie – już obligatoryjnie
przez wiele lat, odkąd istnieje Zespół. Biegają teraz w swoich strojach
ludowych, razem z sołtysem Piesek Edwardem Sucheckim, obsługując gości.
Na
obrzeżach placu w środku wsi, gdzie dzieją się coroczne festiwale, przycupnęły
stoiska z rękodziełami artystycznymi. Stałe bywalczynie Jarmarków – Halina
Iwanowska i Edyta Dubojska, już można powiedzieć – to mistrzynie tego fachu. Przepiękne
cudeńka dziergane na szydełku, na blaszkę wykrochmalone elementy zastawy
stołowej – niciane filiżaneczki, flakoniki, też kwiaty nieodróżnialne od
prawdziwych. Wyszywane obrazy. Nowa dziedzina pani Dubojskiej – ekologiczny
recykling. Co można zrobić mając gazetę i klej? Różności… Wyobraźnia ta zwykła
tego nie obejmie, trzeba zobaczyć dzieła pani Edyty, artystki posiadającej
nieogarnięty potencjał wymyślania pięknych rzeczy zrobionych z niczego.
Towarzyszy paniom Genowefa Zgórska z Zarzynia, jej papierowe kompozycje są tak
malarskie, kolorowe, eleganckie w formie, że od razu przyciągają chętnych, by
je obejrzeć. Na placu widzę też stylizowane na ludowe malowane dzbanuszki
wszelkich wymiarów, mnóstwo gadżetów, które z powodzeniem mogą upiększyć nasz
dom.
Około
południa, po przywitaniu gości, rozpoczyna się koncert. 19 zespołów ludowych i
śpiewaczych, wykonujących muzykę od biesiadnej po ludowe przyśpiewki okraszone
bogatym instrumentarium. Obfitość formy i osobowości muzycznych, pasje i
profesjonalizm. Uczta muzyczna dla wielu, dla innych okazja do potańczenia, co
jest równie dobre.
Zespół
Górali Czadeckich „Wichowianki” z Wichowa. W ludowych strojach, najstarszy z
uczestników imprezy pan Ignacy Buganik ma 90 lat (!), z powodzeniem śpiewa w
Zespole. Kapela wielokrotnie już brała udział w Festiwalu w Pieskach. Zespół
„Echo” z Klubu Seniora w Międzyrzeczu dobrze znamy, śpiewa pieśni patriotyczne,
religijne i inne. Jak zwykle ciekawy jest Zespół „Cantare” z Gorzowa Wlkp.,
muzycznie profesjonalny. Podobnie Zespół „O sole mio” z Goruńska, ambitny i
starannie wykonujący swoje utwory. Gospodarz z Piesek - Zespół „Ale Babki”
dzisiaj występuje ze swoim nowym kierownikiem muzycznym Kamilem Dziembowskim.
Na scenie oglądamy gorące pożegnania poprzedniego wieloletniego kierownika Zespołu
pana Kazimierza Krupnickiego. Zespół powstał w 1958 r., liczy 16 osób. Zaledwie
trzyosobowy, ale śpiewający a’capella jest Zespół „Gorajskie Echo” z Goraja k.
Lubosza. Widać po nich pasje śpiewania autentycznie ludowych pieśni, starannie
je wykonują. To jeden z festiwalowych debiutantów. Po nim występują
„Świdniczanie” ze Świdnicy, Zespół „Kęszyczanki” z Kęszycy Leśnej - i
organizatorzy obwieszczają przerwę – na piwo i kiełbaski, bowiem czeka nas
jeszcze bardzo długie i bogate we wrażenia muzyczne popołudnie i wieczór.
Po
przerwie ciekawi goście. Zespół „Tarnowianki” z Tarnowa, po nich – będzie
jednym z laureatów, ale temu się nikt nie dziwi – Zespół Ludowy „Pod Gruszą” z
Kurska. Zespół z reguły jest wysoko oceniany na wszystkich festiwalach i
przeglądach. Coraz więcej par tańczących przed sceną, a Zespoły po przerwie są
bardzo dobre. Dziecięcy Zespół Wokalny „Rezonans” z Nietkowa, Zespół „Wrzosy” z
Siecioborzyc, Zespół „Osoria” ze Szczaniec, Dziecięcy Zespół Śpiewaczy
„Leśniowianki” z Leśniowa Wielkiego – jak widzimy, goście odwiedzają Pieski ze
wszystkich stron.
Zespół
„Czeremcha” z Głogowa pokusił się o ukraińskie stroje ludowe, nawet peruki z
warkoczami. Pielęgnuje tradycje ze wschodnich rubieży kontynentu europejskiego.
Śpiewa po rosyjsku. Trochę nowoczesności stara się wpleść w folklor Zespół
Wokalno – Instrumentalny „De Włoders” ze Szprotawy. Duża kultura muzyczna,
bogate instrumentarium: akordeon, skrzypce, flet, saksofon, klarnet. Pamiętam z
któregoś z poprzednich festiwali Zespół Śpiewaczy „Melodia” z Płotów. Maraton
festiwalowy kończą ambitny Zespół Śpiewaczy „Gama” z Leśniowa Małego i mój
ulubiony – ze względu na szczyptę humoru i dobór repertuaru, także wierność
oryginalnym źródłom (i niebanalną nazwę) Zespół „Pod Kasztanem z Kapelą Wujka
Felka” z Templewa.
Rada
artystyczna w składzie: Małgorzata Telega, Krystyna Pawłowska i Czesław Nowakowski
przyznała tytuł laureata następującym kapelom: Zespół Górali Czadeckich
„Wichowianki” z Wichowa, Zespół „Świdniczanie” ze Świdnicy, Zespół Ludowy „Pod
Gruszą” z Kurska” i Zespół „Pod Kasztanem z Kapelą Wujka Felka” z Templewa.
Wyróżnienia otrzymali: Zespół „O sole mio” z Goruńska, Zespół „Ale Babki” z
Piesek, Zespół „Tarnowianki” z Tarnowa, Zespół „Wrzosy” z Siecieborzyc i Zespół
„Czeremcha” z Głogowa.
Iwona Wróblak
sierpień 2013
sierpień 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz