Zabytki Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej – tajemnice sztuki
konserwacji
Fascynującego wykładu wysłuchaliśmy
podczas spotkania z konserwatorami: mgr Martą Gościcką i mgr Przemysławem Gorkiem
z Pracowni konserwacji i restauracji dzieł sztuki „Gorek Restauro” w Warszawie.
Kuchnia konserwatorska i nieco
filozofii pracy nad zabytkami. Pracę konserwatora cechuje szacunek do dziejów
obiektu i poszanowanie dla jego substancji
zabytkowej. Znając historię środowiska, w którym obiekt przebywał, trzeba
wybrać elementy, które należy zachować. Wymaga to wielkiego doświadczenia,
oprócz wiedzy oczywiście, wiadomości z wielu dziedzin.
Korzystano
z pomocy wielu ośrodków naukowych, Zakładów Chemicznych, Warszawskiej Politechniki,
Akademii Sztuk Pięknych. Przeprowadzono makroskopowe badania nieinwazyjnie w
podczerwieni i ultrafiolecie identyfikując skład pierwiastków chemicznych obiektów.
Zasięgano opinii historyków.
Międzyrzecka kolekcja portretów
trumiennych, gromadzona od 1945 r. przez pierwszego dyrektora Muzeum Alfa
Kowalskiego, to obecnie jeden z większych
w Polsce zbiorów liczący 38 wizerunków, 18 tablic inskrypcyjnych oraz 160
tablic herbowych pochodzących z dawnego powiatu międzyrzeckiego i z okolic
Sulechowa.
Pompa
funebri – rozbudowany ceremoniał pogrzebowy polskiej szlachty od końca XVI
do XVIII w. W centrum okazałego wieloelementowego katafalku (castrum doloris) umieszczano trumnę z
wizerunkiem zmarłej osoby (portretem trumiennym) i przybijano po bokach tablice
z inskrypcjami oraz herbami, tworzące
niejednokrotnie rozbudowany program heraldyczno-genealogiczny o szczególnym
znaczeniu. Inscenizowano ceremoniał pogrzebowy. Tablice inskrypcyjne przybijano
też na ścianach kościołów, tworzyły swoiste ikonostasy, eksponowane w kolorowym
barokowym wystroju.
Marta Gościcka z uznaniem odnosi się
do pomysłu naszego Muzeum zbudowania własnego, dla potrzeb ekspozycji, castrum doloris. Pozwoli ono zwiedzającym lepiej wczuć się w klimat tego
unikatowego w Europie obrządku pogrzebowego.
Prace konserwatorskie, jakim poddano
nasze międzyrzeckie zabytki, polegały na powstrzymaniu procesów destrukcyjnych zachodzących
w obiekcie i przywróceniu walorów
estetycznych, uczytelnieniu formy herbów i napisów. Oczyszczono powierzchnię
lica i odwrocie z zabrudzeń, usunięto poprzednio wykonane pociemniale retusze i
werniks. Wyprostowano odkształcenia metalu przy otworach po gwoździach, którymi
tablice były przybite do trumny bądź
ściany w kościele, wzmocniono osłabione fragmenty blach. Zabezpieczono
powierzchnię obiektu, założono kity w ubytkach warstwy malarskiej i wykonano
retusze. Uzupełniono złotą akwarelą fragmenty złocone. Na końcu powierzchnię
blach zabezpieczono werniksem. Przeprowadzono też badania, dzięki którym wiemy
więcej o historii danego obiektu i technikach wykonania malowideł na blasze w
szerszym historycznym aspekcie.
Jeden z restaurowanych portretów
pochodzi z zespołu portretów trumiennych, tablic heraldycznych i inskrypcyjnych
związanych z rodem Bronikowskich; przedstawia Annę Bronikowską. Tablica pochodzi
ze Starego zboru w Kursu (Kurzig). Ma kształt geometryczny w formie ośmioboku. Portrety
robiono techniką walcowania z blachy cienkiej, o składzie ołowiowo-cynowym. Na
odwrociu blachy przy dolnej krawędzi odciśnięty jest w metalu symbol – punca (podpis) konwisarza.
Obramienia, napisy i fragmenty herbów były złocone. Polichromię namalowano
olejnymi farbami bezpośrednio na metalu, rysunek wykonywano czarną farbą.
Kolorystyka herbów składa się z pięciu kolorów: czerwonego (cynober lub
czerwień żelazowa), niebieski (podmalowanie z bieli ołowianej z indygiem),
czarny i biały oraz zielony i brązowy laserunek. Tła wszystkich herbów były
kremowe: biel ołowiana z dodatkiem złota mozaikowego i żółcieni
ołowiowo-cynowej.
Portret trumienny Adama Ludwika
Bukowieckiego (1707 r.) namalowano na sześciobocznej blasze ze stopu cyny i ołowiu.
Masę metalową rozprowadzono na kamieniu i podkuwano. Inskrypcja na portrecie
wykonano złotem w proszku. Lico zabytku było porysowane, z widocznymi dosyć głębokimi
ubytkami w warstwie bordiury, odwrocie zabrudzone i porysowane, zachlapane
farbą, ze śladowymi ilościami korozji metalu. Obiekt poddano zabiegom
oczyszczającym i dezynfekującym.
Poddano konserwacji portret
trumienny Jana Bukowieckiego (1716 r.) pozyskany po II wojnie światowej z
Chyciny razem z zespołem tablic herbowych. Zabytek miał zacieki, zabrudzenia. Został
oczyszczony, uzupełniono ubytki laminatem, zabezpieczono żywicą akrylową i
innymi substancjami konserwatorskimi. Odwrocia portretów też były poddane zabiegom.
Wzmacniano zdeformowane fragmenty tablic laminatem na zimno, podklejano
specjalną tkaniną szklaną, mocowano na nowym bezpiecznym podłożu drewnianym.
Szczególnie piękne zabytki to tablice
herbowe Bronikowskich. Wykonano je z mosiądzu – stopu miedzi z cynkiem. Blachy,
rozkute do grubości ok. 1 mm, zostały wytrybowane po środku w formie kartusza z
herbami. Brzegi otoczono trybowaną ażurową bordiurą w formie kwiatowego wieńca.
Posrebrzono je na ciepło zarówno od strony lica jak i odwrocie i pokryto żółtym
szelakiem - zabezpieczając srebro przed utlenianiem.
Celem prac konserwatorskich tablic
herbowych było ustabilizowanie podłoża i zabezpieczenie metalu przed korozją.
Zrekonstruowano formę rzeźbiarską obiektu i uzupełniono powierzchnię srebrzeń. Oczyszczono
tarcze z zabrudzeń powierzchniowych i usunięto pociemniałą warstwę zabezpieczeń
przy poprzedniej konserwacji. Wyprostowano zdeformowane miejsca, wzmocniono
podklejając laminat z włókniny szklanej z żywicą chemoutwardzalną. Przetarcia
srebrzeń uzupełniono płatkami białego złota, ubytki wyretuszowano srebrną
akwarelą. Powierzchnię metalu pokryto werniksem.
Bardzo ciekawa była konserwacja
tablicy herbowej do portretu trumiennego Jana Bukowieckiego (ok.1716 r.),
ponieważ obiekt był w jednej trzeciej powierzchni uszkodzony, a powierzchnia
pokryta mikrospękaniami. Zdemontowano istniejący dublaż brakującego fragmentu i
oczyszczono rewers z nadmiaru kleju i pociemniałego werniksu. Od strony odwrocia
sklejono na styk spękania, drobne ubytki uzupełniono kitem, a osłabione miejsca
– laminatem. Warstwę srebra uzupełniono białym złotem w płatkach.
Poprzednie konserwacje międzyrzeckich
zabytków prowadzono w sposób, który nie
uszkodził zabytków, mimo skromnych środków przeznaczonych na prace. Nie do
końca tak było na przykład z Indygenatem von Kalckreuth, który konserwowano –
zdaniem pana Gorka – bez analizy historycznej. W pracowni dokumentowi przywrócono
zabytkowi pierwotny układ.
W 2015 r. w ramach projektu
„Konserwacja muzealiów związanych z życiem szlachty na zachodnich kresach
Wielkopolski w warszawskiej pracowni „Gorek Restauro” przeprowadzono prace
konserwatorskie Indygenatu Adama i Otto Magnusa von Kalckreuth z 1667 r. – osobiście - podpisanego przez polskiego
króla Jana III Sobieskiego. Patrzymy dzisiaj na ten historyczny królewski
podpis zrobiony czerwonym królewskim atramentem… Jeden z pracowników muzeum w
rękawiczkach odwraca nam kilkakrotnie do wglądu karty cennego dokumentu.
Historia pisana na pergaminie patrzy na
nas…
Indygenat Adama i Otto Magnusa von
Kalckreuth z 1776 r. to spisane prawo przyznające szlachcicowi – cudzoziemcowi
przywileje szlachty polskiej. Dokument nadany został za zasługi w walce z
Turkami rodzinie von Kalckreuth, która przybyła ze Śląska do Wielkopolski na
początku XVII wieku. Nadano takich
dokumentów około 400, niewiele się zachowało do dzisiaj, dlatego są tak cenne. Tekst
poprzedza całostronny rysunek: tarcza herbowa z orłem Polski z mniejszą tarczą
na piersi ptaka o tle czerwonym, na którym jest godło Sobieskich (błękitna
tarcza ze złotym rantem i ćwiekami). Tarczę z orłem wieńczy złota korona, a całość
została ujęta dwiema gałęziami palmowymi, na dole związanymi złotym sznurem i
chwostami. Rękopis na pergaminie –
wyprawionej skórze cielęcej – napisany został atramentem żelazowo-galusowym na
pięciu stronach, ozdobiony pięknym inicjałem z wpisanym elementem roślinnym, wykonanym złotem
w proszku i płatkiem. Niestety nie zachowała się oryginalna oprawa. W XIX wieku
wykonano oprawę z ciemnozielonej skóry ozdobionej mosiężnymi blachami, którą
obecnie, w związku z jej walorami estetycznymi, także poddano konserwacji.
Dokument był ważny dla rodu, dlatego
też pieczołowicie go przechowywano. Pierwotnie oprawa kart była miękka. Historyczne
Dokumenty nadania opatrzone były metalową puszką zawierającą Pieczęć
przymocowaną sznurkami. Poświadczała ich ważność. Puszka się nie zachowała,
widoczny jedynie jest jej odcisk na pergaminowych kartach. Frapujące jest
śledzenie losu zabytku na podstawie mikrośladów, jakie w nim są zawarte. Wynika
z nich, że dzieje obiektu były burzliwe.
W doktrynie konserwatorskiej leży uszanowanie historii obiektu. Odkrywa się ją
w czasie badań dokumentu, naświetlając promieniami ultrafioletowymi i
podczerwonymi. Analizuje, które z nawarstwień historii obiektu należy usunąć,
bo są szkodliwe z punktu widzenia estetycznego.
Obiekt rozmontowano, karty
pergaminowe po oczyszczeniu poddano zabiegowi prostowania i stabilizacji,
poddano kąpielom wodnym i odkwaszaniu.
Sklejono przetarcia, uzupełniono ubytki, usunięto XX - wieczne wyklejki i
uzupełnienia. W wyniku tych zabiegów uległy zmniejszeniu deformacje,
zagniecenia i plamy o odbarwienia, zaistniałe w wyniku czynników zewnętrznych,
głównie zawilgocenia i niekorzystnej temperatury.
Zapewne teraz będziemy patrzyć na
nasze zabytki w Muzeum nieco inaczej, z jeszcze głębszą fascynacją bogactwem
spuścizny kultury, jaką zostawili nam ich opiekunowie.
Iwona
Wróblak
listopad 2015
listopad 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz