wtorek, 17 listopada 2015

Zabytki Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej – tajemnice sztuki konserwacji


            Fascynującego wykładu wysłuchaliśmy podczas spotkania z konserwatorami: mgr Martą Gościcką i mgr Przemysławem Gorkiem z Pracowni konserwacji i restauracji dzieł sztuki „Gorek Restauro” w Warszawie.
            Kuchnia konserwatorska i nieco filozofii pracy nad zabytkami. Pracę konserwatora cechuje szacunek do dziejów obiektu i poszanowanie dla jego  substancji zabytkowej. Znając historię środowiska, w którym obiekt przebywał, trzeba wybrać elementy, które należy zachować. Wymaga to wielkiego doświadczenia, oprócz wiedzy oczywiście, wiadomości z wielu dziedzin.
Korzystano z pomocy wielu ośrodków naukowych, Zakładów Chemicznych, Warszawskiej Politechniki, Akademii Sztuk Pięknych. Przeprowadzono makroskopowe badania nieinwazyjnie w podczerwieni i ultrafiolecie identyfikując skład pierwiastków chemicznych obiektów. Zasięgano opinii historyków.
            Międzyrzecka kolekcja portretów trumiennych, gromadzona od 1945 r. przez pierwszego dyrektora Muzeum Alfa Kowalskiego, to obecnie jeden z  większych w Polsce zbiorów liczący 38 wizerunków, 18 tablic inskrypcyjnych oraz 160 tablic herbowych pochodzących z dawnego powiatu międzyrzeckiego i z okolic Sulechowa.
            Pompa funebri – rozbudowany ceremoniał pogrzebowy polskiej szlachty od końca XVI do XVIII w. W centrum okazałego wieloelementowego katafalku (castrum doloris) umieszczano trumnę z wizerunkiem zmarłej osoby (portretem trumiennym) i przybijano po bokach tablice z inskrypcjami oraz  herbami, tworzące niejednokrotnie rozbudowany program heraldyczno-genealogiczny o szczególnym znaczeniu. Inscenizowano ceremoniał pogrzebowy. Tablice inskrypcyjne przybijano też na ścianach kościołów, tworzyły swoiste ikonostasy, eksponowane w kolorowym barokowym wystroju.
            Marta Gościcka z uznaniem odnosi się do pomysłu naszego Muzeum zbudowania własnego, dla potrzeb ekspozycji, castrum doloris. Pozwoli ono  zwiedzającym lepiej wczuć się w klimat tego unikatowego w Europie obrządku pogrzebowego.
            Prace konserwatorskie, jakim poddano nasze międzyrzeckie zabytki, polegały na powstrzymaniu procesów destrukcyjnych zachodzących w  obiekcie i przywróceniu walorów estetycznych, uczytelnieniu formy herbów i napisów. Oczyszczono powierzchnię lica i odwrocie z zabrudzeń, usunięto poprzednio wykonane pociemniale retusze i werniks. Wyprostowano odkształcenia metalu przy otworach po gwoździach, którymi tablice były przybite do  trumny bądź ściany w kościele, wzmocniono osłabione fragmenty blach. Zabezpieczono powierzchnię obiektu, założono kity w ubytkach warstwy malarskiej i wykonano retusze. Uzupełniono złotą akwarelą fragmenty złocone. Na końcu powierzchnię blach zabezpieczono werniksem. Przeprowadzono też badania, dzięki którym wiemy więcej o historii danego obiektu i technikach wykonania malowideł na blasze w szerszym historycznym aspekcie.
            Jeden z restaurowanych portretów pochodzi z zespołu portretów trumiennych, tablic heraldycznych i inskrypcyjnych związanych z rodem Bronikowskich; przedstawia Annę Bronikowską. Tablica pochodzi ze Starego zboru w Kursu (Kurzig). Ma kształt geometryczny w formie ośmioboku. Portrety robiono techniką walcowania z blachy cienkiej, o składzie ołowiowo-cynowym. Na odwrociu blachy przy dolnej krawędzi odciśnięty jest w  metalu symbol – punca (podpis) konwisarza. Obramienia, napisy i fragmenty herbów były złocone. Polichromię namalowano olejnymi farbami bezpośrednio na metalu, rysunek wykonywano czarną farbą. Kolorystyka herbów składa się z pięciu kolorów: czerwonego (cynober lub czerwień żelazowa), niebieski (podmalowanie z bieli ołowianej z indygiem), czarny i biały oraz zielony i brązowy laserunek. Tła wszystkich herbów były kremowe: biel ołowiana z dodatkiem złota mozaikowego i żółcieni ołowiowo-cynowej.        
            Portret trumienny Adama Ludwika Bukowieckiego (1707 r.) namalowano na sześciobocznej blasze ze stopu cyny i ołowiu. Masę metalową rozprowadzono na kamieniu i podkuwano. Inskrypcja na portrecie wykonano złotem w proszku. Lico zabytku było porysowane, z widocznymi dosyć głębokimi ubytkami w warstwie bordiury, odwrocie zabrudzone i porysowane, zachlapane farbą, ze śladowymi ilościami korozji metalu. Obiekt poddano zabiegom oczyszczającym i dezynfekującym.
            Poddano konserwacji portret trumienny Jana Bukowieckiego (1716 r.) pozyskany po II wojnie światowej z Chyciny razem z zespołem tablic herbowych. Zabytek miał zacieki, zabrudzenia. Został oczyszczony, uzupełniono ubytki laminatem, zabezpieczono żywicą akrylową i innymi substancjami konserwatorskimi. Odwrocia portretów też były poddane zabiegom. Wzmacniano zdeformowane fragmenty tablic laminatem na zimno, podklejano specjalną tkaniną szklaną, mocowano na nowym bezpiecznym podłożu drewnianym.
            Szczególnie piękne zabytki to tablice herbowe Bronikowskich. Wykonano je z mosiądzu – stopu miedzi z cynkiem. Blachy, rozkute do grubości ok. 1 mm, zostały wytrybowane po środku w formie kartusza z herbami. Brzegi otoczono trybowaną ażurową bordiurą w formie kwiatowego wieńca. Posrebrzono je na ciepło zarówno od strony lica jak i odwrocie i pokryto żółtym szelakiem - zabezpieczając srebro przed utlenianiem.
            Celem prac konserwatorskich tablic herbowych było ustabilizowanie podłoża i zabezpieczenie metalu przed korozją. Zrekonstruowano formę rzeźbiarską obiektu i uzupełniono powierzchnię srebrzeń. Oczyszczono tarcze z zabrudzeń powierzchniowych i usunięto pociemniałą warstwę zabezpieczeń przy poprzedniej konserwacji. Wyprostowano zdeformowane miejsca, wzmocniono podklejając laminat z włókniny szklanej z żywicą chemoutwardzalną. Przetarcia srebrzeń uzupełniono płatkami białego złota, ubytki wyretuszowano srebrną akwarelą. Powierzchnię metalu pokryto werniksem.
            Bardzo ciekawa była konserwacja tablicy herbowej do portretu trumiennego Jana Bukowieckiego (ok.1716 r.), ponieważ obiekt był w jednej trzeciej powierzchni uszkodzony, a powierzchnia pokryta mikrospękaniami. Zdemontowano istniejący dublaż brakującego fragmentu i oczyszczono rewers z nadmiaru kleju i pociemniałego werniksu. Od strony odwrocia sklejono na styk spękania, drobne ubytki uzupełniono kitem, a osłabione miejsca – laminatem. Warstwę srebra uzupełniono białym złotem w płatkach.
            Poprzednie konserwacje międzyrzeckich zabytków prowadzono w sposób, który nie uszkodził zabytków, mimo skromnych środków przeznaczonych na prace. Nie do końca tak było na przykład z Indygenatem von Kalckreuth, który konserwowano – zdaniem pana Gorka – bez analizy historycznej. W pracowni dokumentowi przywrócono zabytkowi pierwotny układ.
            W 2015 r. w ramach projektu „Konserwacja muzealiów związanych z życiem szlachty na zachodnich kresach Wielkopolski w warszawskiej pracowni „Gorek Restauro” przeprowadzono prace konserwatorskie Indygenatu Adama i Otto Magnusa von Kalckreuth z 1667 r.  – osobiście - podpisanego przez polskiego króla Jana III Sobieskiego. Patrzymy dzisiaj na ten historyczny królewski podpis zrobiony czerwonym królewskim atramentem… Jeden z pracowników muzeum w rękawiczkach odwraca nam kilkakrotnie do wglądu karty cennego dokumentu. Historia pisana na  pergaminie patrzy na nas…
            Indygenat Adama i Otto Magnusa von Kalckreuth z 1776 r. to spisane prawo przyznające szlachcicowi – cudzoziemcowi przywileje szlachty polskiej. Dokument nadany został za zasługi w walce z Turkami rodzinie von Kalckreuth, która przybyła ze Śląska do Wielkopolski na początku XVII  wieku. Nadano takich dokumentów około 400, niewiele się zachowało do dzisiaj, dlatego są tak cenne. Tekst poprzedza całostronny rysunek: tarcza herbowa z orłem Polski z mniejszą tarczą na piersi ptaka o tle czerwonym, na którym jest godło Sobieskich (błękitna tarcza ze złotym rantem i ćwiekami). Tarczę z orłem wieńczy złota korona, a całość została ujęta dwiema gałęziami palmowymi, na dole związanymi złotym sznurem i chwostami. Rękopis na  pergaminie – wyprawionej skórze cielęcej – napisany został atramentem żelazowo-galusowym na pięciu stronach, ozdobiony pięknym inicjałem z  wpisanym elementem roślinnym, wykonanym złotem w proszku i płatkiem. Niestety nie zachowała się oryginalna oprawa. W XIX wieku wykonano oprawę z ciemnozielonej skóry ozdobionej mosiężnymi blachami, którą obecnie, w związku z jej walorami estetycznymi, także poddano konserwacji.
            Dokument był ważny dla rodu, dlatego też pieczołowicie go przechowywano. Pierwotnie oprawa kart była miękka. Historyczne Dokumenty nadania opatrzone były metalową puszką zawierającą Pieczęć przymocowaną sznurkami. Poświadczała ich ważność. Puszka się nie zachowała, widoczny jedynie jest jej odcisk na pergaminowych kartach. Frapujące jest śledzenie losu zabytku na podstawie mikrośladów, jakie w nim są zawarte. Wynika z  nich, że dzieje obiektu były burzliwe. W doktrynie konserwatorskiej leży uszanowanie historii obiektu. Odkrywa się ją w czasie badań dokumentu, naświetlając promieniami ultrafioletowymi i podczerwonymi. Analizuje, które z nawarstwień historii obiektu należy usunąć, bo są szkodliwe z punktu widzenia estetycznego.
            Obiekt rozmontowano, karty pergaminowe po oczyszczeniu poddano zabiegowi prostowania i stabilizacji, poddano kąpielom wodnym i  odkwaszaniu. Sklejono przetarcia, uzupełniono ubytki, usunięto XX - wieczne wyklejki i uzupełnienia. W wyniku tych zabiegów uległy zmniejszeniu deformacje, zagniecenia i plamy o odbarwienia, zaistniałe w wyniku czynników zewnętrznych, głównie zawilgocenia i niekorzystnej temperatury.
            Zapewne teraz będziemy patrzyć na nasze zabytki w Muzeum nieco inaczej, z jeszcze głębszą fascynacją bogactwem spuścizny kultury, jaką zostawili nam ich opiekunowie.

Iwona Wróblak
listopad 2015





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz