Wszystko, co
nasze - Polsce…
„Zawiszacy”
są w Międzyrzeczu. Pamiętny to był dzień dla międzyrzeckiego Hufca Związku
Harcerstwa Polskiego. Komendant Hufca podharcmistrz Marii Sobczak – Siuta
wręczono Akt nadania Hufcowi imienia „Zawiszaków”.
- Nie wszystkie hufce harcerskie mają
nadane imiona, mogą istnieć też bez imion – mówi druhna Maria. Imię nadaje
się, by wybrać wzór do postępowania.
Szuka się go w osobowościach, postawach. „Zawiszacy” to bohater zbiorowy. Byli
odważni, bezinteresowni, lojalni i odpowiedzialni, mieli poczucie obowiązku i
nie bali się przeciwstawić złu. Mimo młodego wieku. Zostali wybrani jako wzór,
bo ich cechy są istotne także i dzisiaj, prawie 70 lat później. Hufcowi tym samym nadano kierunek, Kampanię
„Bohater” doprowadzono do końca, teraz wystarczy – mówi pani podharcmistrz - skupiać
się nad kreowaniem postaw, etycznych i
moralnych, charakterów, ich wyselekcjonowaniem. I nad tym pracować, w tym
kierunku…
„Zawiszacy”
to była najmłodsza grupa metodyczna harcerzy Szarych Szeregów zrzeszająca
chłopców w wieku do 14 lat. Podczas okupacji harcerze Zawiszy nie brali udziału
w walce bieżącej, przygotowywali się do pełnienia służby pomocniczej, a nauką
na tajnych kompletach – do odbudowy, po
wojnie. Tworzyli nieomal normalne zastępy i drużyny harcerskie przeprowadzające
w mieszkaniach lub podmiejskich lasach zbiórki i zdobywające stopnie harcerskie. Przygotowanie
Drużyn Zawiszy do wojskowych służb pomocniczych oznaczono kryptonimem
"Mafeking". Zawiszackie służby pomocnicze zajmowały się, zgodnie z
ustalonym wspólnie ze sztabem AK programem, regulacją ruchu, łącznością,
ratownictwem.
Autentyczny
„Zawiszak” hm. Wiesław Cieśla pseud. „Wacek”, kombatant Powstania Warszawskiego,
organizator Służby Pomocniczej (w konspiracji wojennej od 1941 r., w harcerstwie
od 1938 r.) ze wzruszeniem oglądał prezentację multimedialną pt. „Zawiszacy”. Okraszony
historycznymi zdjęciami spektakl autorstwa Hanny Barczewskiej i Marii Sobczak –
Siuty, w pojemnej formie harcerskiej gawędy śpiewno – słowna opowieść o tym, jacy
byli młodzi chłopcy i dziewczęta, warszawskie dzieci w czasie Powstania. Były piosenki,
m. in. „Warszawo ma…”. W cienie Historii wcielili się współcześni harcerze, ich aktualni spadkobiercy,
zapalający na scenie Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury lampki Pamięci i
kontynuacji idei „Zawiszaków”. Hufiec działa przy Szkole Podstawowej nr 2,
która ma imię „Szarych Szeregów”. Hymn szkolny, pieśń o tej wojennej
organizacji, śpiewana jest przez uczniów
głośno, to fragment obrzędowości harcerskiej, i konsekwentna długofalowa dydaktyka.
Nic nie jest przypadkowe, kiedy ruchem harcerskim kierują dwie doświadczone
długoletnie nauczycielki z krwi i kości (które są nimi całą dobę, w wakacje i
być może także nimi pozostaną w przyszłym życiu…).
Cisza towarzyszyła Prezentacji. Nie słychać było żadnego
szmeru, odwijania papierka, tak przejmujący był nastrój na sali kinowej MOK.
Uczniowie słuchali… To był ogromny sukces, myślę, pedagogiczny. Scena, kiedy
pan Cieśla opowiada o swojej powstańczej wędrówce po warszawskich kanałach siedząc
w kręgu wśród harcerzy… kamera przeniosła nas bezpośrednio w tę gawędę, w jej
klimat, spotkania bezpośredniego, kiedy - jak powiedział jeden z harcerzy,
człowiek, który - jest niby z tamtych czasów, ale też jednocześnie jest z Nimi
– bardzo obecny i bardzo żywy.
W tle zdjęcia z Powstania i fragmenty
listów i wspomnień małych bohaterów. Jeden z nich wspomina wykonane zadanie – zrobiliśmy skrzynki na listy… Rozprowadzanie korespondencji,
łączność to była gra z pułapkami wojny. Kiedy udało im się dostarczyć
przesyłkę, odczuwali satysfakcję… okupioną nierzadko ich młodym życiem. Wielkie
zdjęcie powstańca z martwym kilkuletnim chłopcem na rękach, twarz mężczyzny w
powstańczym mundurze – dorosły żal i rozpacz z powodu utraty małego życia.
Dumna mina dziewczynki z powstańczą opaską łączniczki. I fragment pamiętnika, myślę,
bardzo nieprzypadkowo dobrany, o śmierci chłopca, który nie umiał strzelić w
oczy patrzącego na niego człowieka – pozostał on dzieckiem nieskażonym
przekleństwem wojny i jej bestialstwa, czego tak – słusznie – obawiali się
wojenni wychowawcy i instruktorzy harcerscy. Wielkie zwycięstwo ich – i myślę – też powód obrania właśnie tego
zbiorowego Bohatera – „Zawiszaków” jako patrona (mamy współczesne przykłady, do
czego może prowadzić włączanie dzieci do udziału w rozlewie krwi). „Zawiszacy”
wyrośli na wartościowych obywateli naszego kraju, chronieni i wychowywani
według najlepszych głęboko przemyślanych wzorców. Na zdjęciach są oni – w
krótkich spodenkach, z całym ich dziecięctwem, i oddaniem Sprawie, lojalni,
odważni i bezinteresowni. To wzorzec wychowywania obywatelskiego i
patriotycznego aktualny również dzisiaj.
Kampania
informacyjna o ich życiu (tzw. kampania „Bohater”) była długa i wieloaspektowa.
Obejmowała pogadanki, odwiedziny w miejscach Pamięci, warsztaty historyczne,
konkursy recytatorskie, plastyczne, czytelnicze, konkursy wiedzy, festiwale
piosenki, naukowe prelekcje. Wielostronne działania mieszczące się w ramach
harcerskich aktywności; wycieczki warszawskie szlakiem „Szarych Szeregów”,
zwiedzanie wystaw, własne fotoreportaże i gazetki, udział w Biegach
Patrolowych, harcerskie spartakiady. Uwieńczeniem jej było nadanie Hufcowi ZHP
Międzyrzecz imienia „Zawiszaków” i przyznanie prawa do posiadania Sztandaru. Odznaczono
też Wielką Lilijką Harcerską hm. Halinę Matysik, Złotą Lilijką – phm. Hannę
Barczewską, Srebrną Lilijką: Beatę Gunia, Iwonę Krzysztof, Mariolę Tul,
Andrzeja Dziedzica, Małgorzatę Dziedzic. Odznakę „Służba
Dziecku” otrzymała Barbara Denicka a odznaczenia Ruchu Przyjaciół
Harcerstwa – ks. Marek Walczak, Michał Gnybek, T. Baraniecki. Głos zabrała dyr.
S. P. nr 2 Katarzyna Dymel.
Przedstawiono Listy gratulacyjne; najlepsze życzenia od: Katarzyny Strylewicz,
Magdaleny Mleczak z DPS w Rokitnie oraz Krzysztofa
Roszczyńskiego z DPS w Skwierzynie, gdzie działają drużyny harcerskie
Nieprzetartego Szlaku. Gratulacje
i podziękowania na scenie wszystkim harcerzom i instruktorom Hufca złożyła
także dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych pani Gabriela Bujnowska.
Na
uroczystości byli obecni: Komendant Chorągwi Ziemi Lubuskiej hm. Leszek Kornosz,
„Zawiszak” hm. Wiesław Cieśla pseud. „Wacek”, harcerze seniorzy: hm. Łucjan
Sobkowiak – członek „Szarych Szeregów”, hm. Bolesław Cenkier, hm. Halina Mąderek
– Matysik, hm. Gert Matysik. Burmistrza Międzyrzecza reprezentowała Katarzyna
Szadkowska. Powitano dyrektorów szkół z Międzyrzecza, Pszczewa i Skwierzyny,
ks. Marka Walczaka, byłych instruktorów i dawnych harcerzy: hm. Ewę Frabińską,
hm. Czesława i Lidię Woźniaków oraz sponsorów wspierających nasze harcerstwo:
Bank Spółdzielczy Międzyrzecz, Nadleśnictwo – Jerzy Pawliszak, firma „Instalko”
Roman Strzelczyk, Międzyrzecki Ośrodek Kultury- dyr. A. Sobczak, Suszarnia
Międzyrzecz – Stanisław Nowak. Przyjaciół: kierownika Klubu Wojskowego Wiesławę
Murawską, st. kustosz Biblioteki Publicznej Krystynę Pawłowską, przedstawiciela
17. WBZ kpt. Macieja Góreckiego – 17. Grupa Zabezpieczenia Medycznego pomagała
w organizacji Spartakiady, Tomasz Baranieckiego z synem Kacprem i Michała Gnybka.
Media: „Gazetę Lubuską”, „Kurier Międzyrzecki” i „Gazetę Powiatową” oraz Portal Społecznościowy „Ziemia Międzyrzecka”.
Iskierka
harcerska – ogniska już dogasa mrok…na
sali kinowej Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury, ostatni akt każdej zbiórki
harcerskiej. Bezpośredni dotyk rąk w łańcuszku wielkiego koła Iskierki Przyjaźni
– a właściwie Uścisku przyjaźni - wzruszającej
chwili, której ulega każdy, kto jest jej świadkiem i przez to – chociaż na chwilę –
staje się harcerzem… przynależy do ruchu o wielkiej tradycji. W pieśni
harcerskiej, nieodłącznym atucie spotkań przy lilijce, w sztafecie kilku
pokoleń harcerzy, ideologii tego ruchu, której czystości bardzo się pilnuje.
Uroczystość
Aktu wręczenia nadania imienia Hufcowi zakończyła dwudniowy Harcerski Start.
Harcerze i zuchy w dniach 13.–14 .09. uczestniczyli
w wielu zajęciach. Z nieodłączną gitarą
do późna w nocy w harcerskim świeczkowisku śpiewali piosenki, a nazajutrz od
rana na Stadionie Miejskim wzięli udział w Spartakiadzie, gdzie przygotowano
dla nich wiele konkurencji sportowych. Kilka z nich wymagało sporej kondycji
fizycznej, jak np. dyskorolka na brzuchu, ogólnej koordynacji ruchowej wymagał
bieg tyłem, czyli rakiem. Było też dużo śmiechu i zabawy – w doniesieniu do
mety całego jajka na łyżce czy wyścigu z
nitką. Także nieodłączne podwórkowe dziecięce zawody rowerkowe i z hulajnogą,
biegi i marszobiegi, bieg pod płotkami,
bieg z obręczą rowerową. Wszyscy
uczestnicy dostali w nagrodę słodkie lizaki. Najlepszych z należytą celebrą
udekorowano na podium w obecności
instruktorów wszystkich drużyn.
Iwona Wróblak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz