poniedziałek, 2 listopada 2015

Nie zasypujmy historii śmieciami. Międzyrzecki pięciodrzew.


            - Trzeba odnowić stary spróchniały pomnik katyński (żeby nie wysypał ktoś tu przez pomyłkę śmieci…) – powiedział Andrzej Kołakowski, będąc tu  kilka dni u rodziny na Wszystkich Świętych. Kupił za swoje pieniądze krzyż i razem z przyjaciółmi wmurował go na Starym Cmentarzu, w rogu przy  bramie, na miejscu starego spróchniałego brzozowego, który był może stylowy i oddawał swoją formą męczeństwo polskich oficerów zamordowanych w  m. n. Katyniu, ale niestety, z biegiem lat ulegał nieuchronnej destrukcji.
            Sfotografowałam ten krzyż czekając na pana Kołakowskiego, który z młodzieżą i jej opiekunami z Zespołu Szkół Budowlanych miał przybyć za  jakąś chwilę. Skromny pomnik w kształcie surowego pnia brzozowego oddawał poniewierkę wojenną i powojenną, bezdeń ziemnych rowów, do których  wrzucane były ciała pomordowanych, potem tułaczkę ich rodzin, poszukiwania kości i miejsc pochówku. A także pełne zakłamania komunistyczne milczenie, które po wojnie towarzyszyło hasłu „Katyń”. Schowany w rogu tuż przy wejściu od bramy (jakiś czas temu nowo odmalowanej przez uczniów ZSB) przez lata PRL-u uchował się przed czujnym okiem Urzędu Bezpieczeństwa (inaczej niż ten na nowym Cmentarzu na Oczku) – zakonspirowany absolutnie, bez tabliczki – w miejscu nabrzmiałym Pamięcią Polaków, która to miejsce generowała, stwarzała niejako. Ta Pamięć była cząstką historii Polaków bolesną, Katyniem. Umówionym znakiem, stygmatem, do którego przychodzili przyjezdni i w obręb ogrodzenia Pnia Brzozy wstawiali swój  osobisty i Polki/Polaka znicz.
            „Zbrodnia Katyńska" jest pojęciem umownym, odniesionym do jednego z miejsc eksterminacji polskiej elity przywódczej w latach II. wojny światowej, najwcześniej odkrytego - lasu katyńskiego pod Smoleńskiem. To skrytobójczy mord dokonany przez Sowietów na blisko 22. tysiącach obywatelach państwa polskiego, których - po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski 17. września 1939 r. - wzięto do niewoli lub aresztowano. Na  podstawie tajnej decyzji Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) z 5. marca 1940 r.,  zgładzono strzałem w tył głowy około 15 tysięcy jeńców przetrzymywanych wcześniej w obozach specjalnych NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i  Starobielsku oraz 7 tysięcy osób osadzonych w więzieniach zachodnich obwodów republik Ukraińskiej i Białoruskiej, tj. terenach wschodnich Polski,  włączonych w 1939 r. do Związku Sowieckiego.
            Ofiarami byli głównie znaczący obywatele państwa polskiego: oficerowie Wojska Polskiego i policji, urzędnicy administracji państwowej oraz  przedstawiciele intelektualnych i kulturalnych elit Polski. Zginęli zakopani bezimiennie w masowych dołach cmentarnych - co najmniej w pięciu miejscach na terenie Związku Sowieckiego. Jeńcy z trzech obozów specjalnych NKWD transportowani byli pociągami w kwietniu-maju 1940 r. do miejsc egzekucji: Katynia (obóz w Kozielsku), Kalinina (obóz w Ostaszkowie), Charkowa (obóz w Starobielsku). Zabici w Kalininie (obecnie Twer) zakopani zostali w  Miednoje. Pozostali, przetrzymywani w więzieniach i tam mordowani, grzebani byli w nieustalonych dotąd miejscach; znane są dwa takie na Białorusi i  Ukrainie (Kuropaty pod Mińskiem i Bykownia pod Kijowem).
            Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej i nawiązaniu oficjalnych stosunków przez Rząd Polski na Uchodźstwie i Rząd Związku Sowieckiego latem 1941 r. władze ZSRR nie przekazały Polakom - mimo ich starań - jakichkolwiek informacji w sprawie „zaginionych" (oficerów i żołnierzy). ZSRR  zerwał sojusz w kwietniu 1943 r., kiedy stacjonująca w rejonie Smoleńska armia niemiecka odkryła cmentarzysko w lesie katyńskim i zaatakowała propagandowo ZSRR. Władze sowieckie odpowiedziały taktyką zrzucenia winy na Niemców, którzy rzekomo mieli wymordować Polaków po wejściu na  te tereny w 1941 roku. Stalin, korzystając z pretekstu „oszczerstw wobec ZSRR" zerwał stosunki z Rządem Polskim na Uchodźstwie (w Londynie). Sprawa „katyńska" była przez cały okres ZSRR jedną z najściślej strzeżonych tajemnic Kremla.
            - (pytam) pan Andrzej był jednym z ilu, którzy wstawiali ten (wskazuję ręką międzyrzecki pod pieciodrzewem stary krzyż)? Andrzej Kołakowski – nie, tej zasługi sobie nie przypiszę…. Tutaj kto inny stawiał ten krzyż, ja rzeczywiście wtedy nie… natomiast został on ten krzyż postawiony w roku 1982 r.  (w stanie wojennym). Jeszcze wtedy byłem w ogólniaku (pan Kołakowski jest międzyrzeczaninem). Wtedy postawienie go wiązało się z usunięciem ze szkoły, nawet z utratą wolności i ten krzyż był rokrocznie odwiedzany przez młodych ludzi. I myśmy się tu zawsze 1. listopada spotykali, śpiewaliśmy tu patriotyczne pieśni, robiliśmy wieczornice. Ten krzyż przetrwał całą komunę i kilka dni temu ze smutkiem stwierdziłem, że stoi całkiem wypróchniały, a te kontenery,  które tam widzicie ze śmieciami, stały tuż przy płocie… Na Wszystkich Świętych w naturalnym sposób on by został zasypany śmieciami i tu by było symboliczne przysypanie ludzkiej pamięci hałdą śmieci. Ten krzyż upamiętniał polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, w sposób okrutny strzałem w  tył głowy, ale wtedy ten krzyż był upamiętnieniem wszystkich miejsc kaźni. Opowiem wam (obecnej grupce młodzieży) o takim małym Katyniu koło Rzeszowa, ludzie nazywają to małym Katyniem, tam też żołnierze Armii Krajowej byli mordowani przez Sowietów. Tylko że Stalin wydał polecenie – kula kosztuje pięć kopiejek. I w związku z tym nad dołem takim samym jak w Katyniu ci żołnierze byli zarzynani nożami… Owijano im spodnie dookoła szyi, żeby krew nie tryskała, przecinano im tu (ruch ręki wokół gardła)  tętnice szyjne i do dołu wrzucano często jeszcze żywych… Kiedy ekshumacje się odbywały, szkielety były w takich pozycjach, że widać było, że osoby wrzucane tam były jeszcze żywe. Jak przyjechałem do Międzyrzecza na kilka dni, ciągle to jest  moje miasto, mieszkam w Gdańsku na co dzień, pomyślałem sobie, że szkoda, że dzisiaj nie ma kogoś, kto by się tym miejscem zajął na stałe… Kogoś, kto  będzie strażnikiem pamięci najprościej mówiąc… Ci ludzie, którzy ginęli w Katyniu, w kazamatach bezpieki, zasługują na pamięć. Ja mam ogromną prośbę do was (do młodzieży), żebyście tej pamięci nie pozwolili zasypać śmieciami… Wielką niespodziankę sprawiliście mi, że tu jesteście, myślałem że będzie nas  tylko dwóch. Wkopiemy też krzyż, zabetonujemy, poświęcimy. Będziemy wierzyć, że ktoś będzie o niego dbał. Dzisiaj już jestem pewny, że tak będzie.        
            (rozmawiam z Tadeuszem Ziębą, obecnym dzisiaj u stóp katyńskiego krzyża, międzyrzeczaninem, jak mówi o sobie, bardzo starym,) - pierwszą tablicę robił jeszcze ksiądz Piotr Mazurek z kościoła św. Jana. Andrzej przyjechał i zobaczył, że to jest zaniedbane i zakupił krzyż, kupił nową tablicę, i  dowiedziałem się, że on ma taką misję i ochotę to zrobić ….więc dlaczego ma chłopak sam to robić??. Więc dzięki uprzejmości Roberta Kubiszewskiego…, który przyprowadził młodzież z Technikum Wojskowego Logistycznego z Zespołu Szkół Budowlanych (I klasa)… działamy. Będzie też doskonała okazja, żeby poznać trochę tej najnowszej bolesnej historii …
            Robert Kubiszewski – ponieważ patronem Szkoły jest generał „Nil” - jeden z Żołnierzy Wyklętych, a o tym też m.in. Andrzej Kołakowski śpiewa,  uznaliśmy, że podwójnie jest to dla nas ważne, bo po pierwsze ciągłość historyczna, to młodzież szkolna z Międzyrzecza narażała swoje zdrowie tutaj w  1982 r., po drugie, coś jesteśmy winni, tym których też krzyż katyński upamiętnia.   
W zeszłym roku szkoła obchodziła jubileusz i ma patrona. Jest nim generał August Emil Fieldorf „Nil”. To też jest postać symboliczna. Bo tak jak ten krzyż prawdopodobnie byłby przysypany śmieciami, tak przez 50 lat jego ciało, doczesne szczątki, też przysypano śmieciami, przysypano niepamięcią. Leżały pod  płotem. 50 metrów od mogił tych ludzi, którzy go skazali na śmierć. Tylko że oni leżeli w Alei Zasłużonych… to co należy upamiętnić – należy upamiętnić…
            Tylko że niech to będą te symbole, które nas wszystkich jako Polaków jednoczą…
Krzyż dojechał do nas (ze Skwierzyny). Wcześniej młodzi ludzie z ZSB uprzątnęli i zagrabili teren wokół pięciodrzewu. Wykopano dół, wstawiono weń  ochronną metalową rurę, wsypano w środek stabilizujący krzyż sypki beton, który z czasem nawilgnie. Udeptano ziemię wkoło. Jeszcze tylko duże znicze, które przyniosła młodzież. Pan Andrzej Kołakowski, sprawca zamieszania – jak mówi o sobie, je zapalił. 
Stoimy chwilę jeszcze w miejscu, kątem oka patrzę, jak chłopcy trzy metry dalej, niejako z rozmachu, poprawiają kamienie na jakimś zniszczonym nagrobku. Stary zamknięty cmentarz jest miejscem szczególnym. Zawiera pamięć nie tylko naszą. Jakoś przeniknęły z miejsca za płotem (teraz jest tam park) stare nagrobki międzyrzeczan z przedwojnia. Czytam napis na prostopadłościanie kamienia: Familie Kirschoht – Antonie Oebland 27.11.1876 –  12.11.1937. Śmierć i narodziny w listopadzie…. W głębi cmentarza dużo, bardzo dużo maleńkich dziecięcych grobów… Niektóre ślady krótkiego życia są gorączkowo przywracane… Wzruszenie budzi ułożony z czterech kostek Polbruku krzyżyk na grobie chyba niemowlęcia… jest tak malutki. Dzieci z  SP 3, w ochronnych żółtych kamizelkach, chyba ze dwie klasy, zachęcane są przez opiekunki do zapalenia swoich zniczy na bezimiennych grobach. Prowadzi się je do Pomnika Powstańców Wielkopolskich. Gdzie już dużo zniczy się pali. Najpierwsze lekcje z lokalnej historii.
            Stary zamknięty cmentarz. Krzyż zrobiony ze spawanych pod kątem prostym metalowych prętów. Nieco przekrzywiony, myślę, jaki jest samotny, dobrze, że pręty są mocne i nie tak szybko się rozpadną. Może ktoś wybierze ten skrawek ziemi chroniący czyjeś prochy na swoją lampkę? Powoje oplatające cmentarne drzewa. Płytko pod ziemią jeszcze widoczne są ślady fundamentów kwater grobowych. Obok nowsze groby. Ludzie chowani byli, jak wszędzie, jedni na drugich. Taka jest natura rzeczy, że zapominamy.

Iwona Wróblak
grudzień 2013



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz