piątek, 27 listopada 2015

Jazz jak muzyka absolutna

            Niedzielne menu w Klubie Muzycznym „Kwinto” wykwintne. Formacja jazzowa „Morte Plays” z Zielonej Góry. Marcin Łukasiewicz – gitara jazzowa, kompozycje i autorskie aranżacje, Marcin Nowak – saksofon tenorowy, Marek Styk – gitara basowa i Kuba Lechki – perkusja. Niedawno, prawie wszyscy, skończyli studia muzyczne w Zielonej Górze na kierunku: muzyka estradowa. Z założenia grają jazz, acoustic, alternative – bardzo klasyczne, z szacunkiem dla źródeł i historii tej muzyki, bardzo profesjonalne. Podobno się nie gra, nie wypada grać jazzu, jeśli nie ma się ku temu  odpowiednich studiów. To było słychać.
            Wiedzieliśmy od pierwszych fraz, że będzie klasycznie. Nawet najbardziej wybredni koneserzy tej szlachetnej odmiany muzyki, dziś już  klasycznej, nie mogli czuć się zawiedzeni. Jazz od pierwszych fraz kojarzący nam się z terminem – tradycyjny, czyli brzmiący jak z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Oryginalne, i ściśle mieszczące się w konwencji gatunku, kompozycje i aranżacje, rzecz jasna według prawideł sztuki kompozytorskiej. Sama przyjemność delektowania się. Niedzielny obfity lunch i kolacja muzyczna w jednym.
            Muzyka niszowa – jeśli jako kryterium przyjmiemy jej wysoki poziom. Wspaniale solówki na saksofon i perfekcyjna – jak dla mnie, perkusja. Uzupełniająca, cicha – jako tusz dla gitary, także wykorzystująca swoje, zaskakujące dla mnie, duże możliwości w solówkach. Solówki na perkusję to cała opowieść bębniarska z akcją dramaturgiczną. Opowieść z treścią i wieloma wątkami. Teatr dźwięków, w który z wolna włączają się inne instrumenty. Jako tusz i dopełnienie, wymiennie w tych rolach. Improwizacje na gitarę – w duecie z saksofonem, z perkusją. Wielogłosowa pieśń, w której zamiast słów są frazy muzyczne, memy dźwięków, wiązki równie wyraziste jak słowa, tylko alfabet jest inny. Jazzowo - tradycyjny – z najlepszej szkoły. Tryskające stonowanymi barwami feerie ich, ładnie poukładane z kryształków jak naszyjnik. Nieciągły jak równanie arytmetyczne, z łamiącym się rytmem i przyspieszeniem…
            Tematy jak uwertury. Sonatiny. Wielka przestrzeń zagospodarowywana potem przez te wstępne brzmienia. Dokładnie oddzielone przez siebie części. Matematycznie na pewno. Jak na dobrą kompozycję przystało. Z częścią pierwszą, obszernym rozwinięciem i powtórką wstępu, z wariacjami –  zakończeniem. Podkreśleniem tematu. Przypomnieniem. Reminiscencją.
            Jazz jako muzyka absolutna. Wieczór z jazzem tylko w Międzyrzeczu dzisiaj i tylko w „Kwinto”. Spora dawka dobrej muzyki, starannie uporządkowanej. Jazz jest bezsłowny, jak klasyka wszelkiego rodzaju. Jak toposy kultury muzycznej. W ciszy, bez myśli wtórnych i przypadkowych się  go słucha. Nie trzeba ich. Nie narzucają się. Słucha się kolejnych fraz, i dywagacji, będąc tylko częściowo zaskakiwanym ich następstwem. Są  przewidywalne jak wyniki działań matematycznych. Są częścią kodu, odczytywalnego przez nasz zmysł artystyczny. Kojarzony za sprawą popularności w  mediach znanych nazwisk wykonawców, szkół standardów jazzowych, z obfitości których teraz (tylko?) czerpać – wiernie, co z pewnością nie zuboży własnej twórczej inwencji, jak się przekonujemy…
            Kompozycje Marcina Łukasiewicza są główną tkanką, która spaja grupę, podziwiam wyczucie konwencji gatunku, który do prostych nie należy. Przez obecność artystyczną naszych gości z „Morte Plays” czujemy się namaszczeni w jazzowej dynamice. Wewnątrz tej muzyki wyczuwam czułe, pełne refleksji delikatne omiatanie, jak w instrumentarium perkusyjnym, wokół tematu, matematyka jazzu skrzy się zwiewnością, zmiennym nastrojem, urzeka spokojem i kontemplacją. I intuicyjną trafnością doboru inspiracji. Jest niespieszny, prawie spolegliwy, jest wysubtelniony w prostocie (pozornej…). Prostocie odbioru, jaka jest udziałem recepcji klasycznej muzyki.
            Potężna dawka muzyki na żywo. Klub jazzowy nasz „Kwinto”, bardzo rasowy, bardzo kameralny, akustyczna muzyka w całkiem niezłym gatunku. Niedzielne wieczory jazzowe będą obiecujące.


Iwona Wróblak
listopad 2015



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz