czwartek, 14 stycznia 2016

Biały brzozowy w rogu cmentarza…


            Biały krzyż brzozowy – jak tłumaczą mi – to symbolika Katynia albo Sybiraków. Kości ich bliskich nie zostały odnalezione. Pod brzozowym, czy  jakimkolwiek krzyżu – i gdziekolwiek, taki jest zwyczaj (na naszym międzyrzeckim starym cmentarzu jest to Krzyż brzozowy) zapala się znicz. To jak  zebranie w garść Pamięci przestrzeni naszych wspomnień. I zamknięcie jej w tej Formie skrzyżowanych dwóch pni brzozowych.
            W rogu cmentarza stoi ten Krzyż, zaraz przy wejściu, może po to, by przyjezdni nie szukali go długo, w wiecznej ich podróży – bez miejsca, w  którym mogliby uczcić pamięć o swych ojcach i matkach. Zbiorowy polski topos, który od kilkunastu lat, odkąd mamy Niepodległą, nie jest już  urzędowym tabu.
            Z ustaniem deszczu 1. listopada na zamkniętym cmentarzu komunalnym w Międzyrzeczu wyłaniają się roje światełek zapalonych na mogiłach, także tych zapadniętych. Ludzie ciągle przychodzą do swoich bliskich, przeniesienie szczątków na nowy cmentarz jest bardzo kosztowne. Ja nie mam tu  grobów, przyszłam do nich, do ludzi, którzy na starym cmentarzu komunalnym odwiedzają bliskich. Każdy z nich jest historią, która dzisiaj sięga poza  wymiar pojedynczego życia. Niemal czuję, jak pulsują w nich opowieści osobiste, ich własne, słyszę, jak rozmyślają o tych, którzy nadal żyją w ich  pamięci.
            Wszyscy się tu znają, ci żywi i ci istniejący w innym wymiarze. Chciwie słucham opowiadań o ludziach, nie wszystkie nazwiska są czytelne, wiele zatarł czas. Powojenne, z trudnych czasów niedostatku, do lat sześćdziesiątych. W części zachodniej maleńkie groby, niektóre troskliwie pielęgnowane do  dziś. Ich matki pamiętają.
            Mogiła Powstańcowi Wielkopolskich. Dużo zniczy się pali. Obok osobny grobowiec powstańca Franciszka Szafrańskiego. Podobno żyją bliscy tych ludzi, rodziny. Walczyli o Polskę i o naszą ziemię międzyrzecką. To dobrze, że mają taką piękną Mogiłę. Niedaleko, w miejscu, gdzie był jeszcze po  wojnie cmentarz ewangelicki byłych mieszkańców Międzyrzecza, na Kamieniu Pamięci, także pali się znicz. Obok są inne, już wygasłe, zużyte – znak, że  pamięta się o nich nie tylko w tej minucie. Ale chyba nie zobaczę takiego znicza na miejscu pochówku żydowskich mieszkańców Międzyrzecza, teren wciśnięty między nitki obwodnicy ciągle – mimo nieustannych starań i pism pani Heleny Nycz, nie może doczekać się pamiątkowej tablicy informującej o  świętości tego miejsca. (przyp.autora: w tym roku Tablica pamiątkowa zostala ustawiona). Będę zapalać ten Znicz, by także tam dotarła myśl o pamięci naszych wszystkich zmarłych.


Iwona Wróblak
grudzień 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz