niedziela, 31 stycznia 2016

Muzyka w Raju po raz dziesiąty


            To już X. edycja corocznych sierpniowych bloków koncertów w pocysterskim klasztorze w Paradyżu, wydarzenia, na które czeka wierna armia melomanów wyśmienitej muzyki barokowej, granej na żywo.
            Uznani artyści muzycy, niepowtarzalny klimat gotyckiej świątyni, z jej rozpoznawalną akustyką, wspaniałą architekturą, i przepysznym Ołtarzem.
Klasztor Cystersów w Paradyżu ufundowany został przez wojewodę poznańskiego Bronisza z rodu Doliwów, za zgodą biskupa poznańskiego Pawła i księcia Władysława Odonica. Proces zakładania opactwa rozpoczął się 29 01.1230 r. Dziś w murach klasztoru pocysterskiego znajduje się Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Zielonogórsko - Gorzowskiej oraz filia Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Wielki refektarz zachował barokowe freski z przedstawieniami darów Ducha Świętego. Od 1999 r. w zabytkowych pomieszczeniach klasztoru, przylegających do kościoła Wniebowzięcia NMP i św. Marcina, znajduje się Muzeum paradyskie z bogatym zbiorem pamiątek historycznych, jakie pozostawili po sobie paradyscy cystersi: cenne starodruki z XVII i XVIII w. (Tora - pięcioksiąg Mojżesza, „Dzieła” Tomasza a Kempis, „Roczne dzieje kościelne” Piotra Skargi, liczne księgi liturgiczne), zabytkowe monstrancje, naczynia i stroje liturgiczne. Szaty liturgiczne i relikwiarze świętych wypożyczone z kolekcji przyklasztornego kościoła, która należy do bogatszych w skali Polski. Ponadto znajduje się tam kolekcja obrazów m.in.: portret trumienny Augustyna Dobrowolskiego - opata paradyskiego z XVIII w., obraz pędzla J. C. Schafflera z przełomu XVII/XVIII w. Snycerskie i  polichromowane ze złoceniami, późnobarokowe i klasycystyczne wyposażenie Kościoła poklasztornego NMP i św. Marcina pochodzi niemal w całości z  XVIII w. Wielki ołtarz z 1739 roku jest pierwszorzędnym osiągnięciem późnobarokowego snycerstwa śląskiego. Między kolumnami ustawione są  ponadnaturalne figury świętych. Obrazy olejne na płótnie, autorstwa Feliksa Antoniego Schefflera, przedstawiają Koronację NMP - pośredniczki łask  oraz Św. Marcina w niebie. Po bokach tabernakulum znajdują się misternie rzeźbione gabloty zawierające relikwiarze z XVI i XVII w.  Wczesnoklasycystyczne stalle w prezbiterium zdobione wizerunkami dostojników kościelnych składają się z symetrycznych rzędów piętnastu siedzisk. W  Kaplicy św. Wojciecha widnieją barokowe freski przedstawiające sceny Ostatniej Wieczerzy i Modlitwy w Ogrójcu, a na sklepieniach anioły z Arma Christi. W Kaplicy Matki Boskiej Paradyskiej znajduje się cudowny obraz Matki boskiej z Dzieciątkiem, cel licznych pielgrzymek. Jest to kopia XVII w.  bizantyjskiej ikony z Bolonii, wykonana przez nieznanego artystę w 1650 r. Rokokowy prospekt organów jest autorstwa Joachima Gottloba Petera pochodzi z 3 ćw. XVIII w. Wnętrze kościoła zdobią liczne obrazy olejne m.in.: obraz fundacyjny z 1700 r., przedstawiający akt donacji klasztoru, oraz  scenę bitwy pod Legnicą w 1241 r. Uzupełnieniem wnętrza są m.in.: barokowo - klasycystyczna ambona zwieńczona kolistym baldachimem z  personifikacjami Wiary, Nadziei i Miłości, cztery trójdzielne konfesjonały z ostatniej tercji XVIII w., Ława XVII w., zdobiona akantem, płyty epitafijne umieszczone w posadzce kościoła. Ogrody przylegające do kościoła i klasztoru, ozdobą ich jest zespół pięciu figur kamiennych z XVIII w.,  przedstawiające świętych - św. Floriana, św. Bernarda, Św. Benedykta, i św. Marcina z Tours.
           Trudno, słuchając koncertów, za każdym razem nie oglądać tych wspaniałości, starannie odrestaurowanych, złoconych, które tak znakomicie synchronizują się z klimatem paradyskich muzycznych spotkań z barokiem.
           Co roku do Paradyża zjeżdża ta sama stała widownia, z okolic Międzyrzecza (mamy blisko) i z dalszych rejonów Polski. Parking przed  Seminarium i w podwórzu zapełnia się gośćmi niemal w całości. Wielu zaopatruje się w karnety, by żaden koncert im nie umknął. A wszystkie są  wspaniałe. Prawdziwe uczty muzyczne.
           Specjalnością paradyskich koncertów są transkrypcje na inne instrumenty, niż pierwotnie zakładano. Różne są opinie muzyków słuchających w ten  sposób wykonywanych utworów. Może to kwestia przyzwyczajenia do określonych konwencji, może niuansów brzmieniowych, które wychwytują specjaliści, w każdym razie efekt jest – moim zdaniem – wystarczająco cudowny. Powiem tak – wszystko, co się słyszy w Paradyżu, jest boskie. Poprzez wirtuozerię wykonawców i specyficzny mikroklimat wysokich gotyckich wnętrz kościoła. Dla mnie jest takie i dla olbrzymiej – sądząc po frekwencji i  owacjach po koncertach – większości słuchaczy.
           Jeden z koncertów, prawie pięciogodzinnych maratonów muzycznych. Grają zespoły muzyków, małe orkiestry, także duety, kwartety. W  programie na przykład J. S. Bach – cóż innego może być w barokowym kościele, do którego muzykę tworzył kompozytor? Sonaty na violę da gamba i  klawesyn – też brzmiałyby ciekawie, tutaj wersja na altówkę i akordeon – cudowny instrument sam brzmiący jak mała orkiestra. Wykonawcy – Inviolata. Lekki i zwiewny Bach …Taki jest w tej altówce i w tym akordeonie. Bach jak zawsze brzmi wspaniale w swym klasycystycznym uporządkowaniu, jak  doskonała geometria. Ilustracje wewnątrz geometrii umysłu, matematyczne. Miękkie brzmienie sonat na przemian z żywszym tempem opowiadań o  zdarzeniach, ornamenty jak złocenia wysoko w górze na sklepieniu kościoła. Barwne freski, elementy wnętrza odkrytego przez konserwatorów, dużo czerwieni. Taka jest też barokowa muzyka. Rozpoznawalny Bach dzięki swemu monumentalizmowi, przy całym skomplikowaniu, katedra muzyki wypiętrzona łukami okien, strzelista, o lekkiej konstrukcji, którą słyszymy, we wspaniałym wykonaniu. W bachowskiej stylistyce zanurzeni, chociaż bez  srebra klawesynu, z całym jej wewnętrznym bogactwem, które – wydaje mi się – jest tu eksponowane przez altówkę, poddajemy się czarowi chwili. Nie  wydaje mi się takie wykonanie – jak pisze w programie dyr. Festiwalu C. Zych – ani trochę ekscentryczne. Zależy, kto czego szuka w Bachu…
           II. część koncertu. Suity i koncerty: J. B. Lully, G. Ph. Telemann, F. Couperin, N. Chedeville, A. Vivaldi. Gra zespół muzyków. Harfa, altówka, skrzypce, bęben, klawesyn, flety... Zaczyna się uczta. Kulminacja nastąpi przy Vivaldim. Wszelkie odmiany uczuć i nastrojów, od żalu po triumf i radość. Zestaw instrumentów to gwarantuje. Nieco inaczej brzmią „Cztery pory roku” w nowej aranżacji. Zachwycam się brzmieniem klawesynu, i fletu, i  skrzypiec… to pora zachwycania, koncerty w Paradyżu. Poddania się. Pozwolenia, by czas, nanizany na nuty, na dźwięki, biegł swobodnie a my obok  podążamy, nie goniąc, jakby pojęcie drogi nie istniało. Była wielka cisza bez Hałasu, do płynięcia swobodnego bez wysiłku, kiedy Cel jest Wszędzie. Brawurowo wykonany Vivaldi, rzęsiste brawa na stojąco. Nagroda dla pierwszych skrzypiec, które są zdumiewające w swym mistrzostwie.
           Ostatnia trzecia późna część koncertu. Wykonawcy: członkowie „The Danish String Quartet”. Zagrają w dwóch duetach. Skrzypce i altówka, a  potem altówka i kontrabas. Za każdym razem dialog dwóch jakości, zestawów brzmień i możliwości instrumentów. Klasyczna stylistyka W.A. Mozarta. Potem M. Ravel jeszcze nie grany w Paradyżu. Skomplikowany, polifoniczny, prawie współczesny. Wirtuozeria wykonawców. Następny koncert już  jutro. Na pewno kościół będzie pełny jak zwykle, z dostawianymi dla widzów krzesłami, z klimatem nabrzmiałym echem baroku.


Iwona Wróblak
wrzesień 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz