Muzyka w
Raju po raz dziesiąty
To już X.
edycja corocznych sierpniowych bloków koncertów w pocysterskim klasztorze w
Paradyżu, wydarzenia, na które czeka wierna armia melomanów wyśmienitej muzyki
barokowej, granej na żywo.
Uznani
artyści muzycy, niepowtarzalny klimat gotyckiej świątyni, z jej rozpoznawalną
akustyką, wspaniałą architekturą, i przepysznym Ołtarzem.
Klasztor Cystersów w Paradyżu
ufundowany został przez wojewodę poznańskiego Bronisza z rodu Doliwów, za zgodą
biskupa poznańskiego Pawła i księcia Władysława Odonica. Proces zakładania
opactwa rozpoczął się 29 01.1230 r. Dziś w murach klasztoru pocysterskiego znajduje
się Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Zielonogórsko - Gorzowskiej oraz filia
Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Wielki refektarz zachował barokowe
freski z przedstawieniami darów Ducha Świętego. Od 1999 r. w zabytkowych
pomieszczeniach klasztoru, przylegających do kościoła Wniebowzięcia NMP i św.
Marcina, znajduje się Muzeum paradyskie z bogatym zbiorem pamiątek
historycznych, jakie pozostawili po sobie paradyscy cystersi: cenne starodruki
z XVII i XVIII w. (Tora - pięcioksiąg Mojżesza, „Dzieła” Tomasza a Kempis, „Roczne
dzieje kościelne” Piotra Skargi, liczne księgi liturgiczne), zabytkowe monstrancje,
naczynia i stroje liturgiczne. Szaty liturgiczne i relikwiarze świętych
wypożyczone z kolekcji przyklasztornego kościoła, która należy do bogatszych w
skali Polski. Ponadto znajduje się tam kolekcja obrazów m.in.: portret
trumienny Augustyna Dobrowolskiego - opata paradyskiego z XVIII w., obraz
pędzla J. C. Schafflera z przełomu XVII/XVIII w. Snycerskie i polichromowane ze złoceniami, późnobarokowe i
klasycystyczne wyposażenie Kościoła poklasztornego NMP i św. Marcina pochodzi
niemal w całości z XVIII w. Wielki
ołtarz z 1739 roku jest pierwszorzędnym osiągnięciem późnobarokowego snycerstwa
śląskiego. Między kolumnami ustawione są ponadnaturalne figury świętych. Obrazy olejne
na płótnie, autorstwa Feliksa Antoniego Schefflera, przedstawiają Koronację NMP
- pośredniczki łask oraz Św. Marcina w
niebie. Po bokach tabernakulum znajdują się misternie rzeźbione gabloty
zawierające relikwiarze z XVI i XVII w. Wczesnoklasycystyczne
stalle w prezbiterium zdobione wizerunkami dostojników kościelnych składają się
z symetrycznych rzędów piętnastu siedzisk. W Kaplicy św. Wojciecha widnieją barokowe freski
przedstawiające sceny Ostatniej Wieczerzy i Modlitwy w Ogrójcu, a na
sklepieniach anioły z Arma Christi. W Kaplicy Matki Boskiej Paradyskiej
znajduje się cudowny obraz Matki boskiej z Dzieciątkiem, cel licznych
pielgrzymek. Jest to kopia XVII w. bizantyjskiej
ikony z Bolonii, wykonana przez nieznanego artystę w 1650 r. Rokokowy prospekt
organów jest autorstwa Joachima Gottloba Petera pochodzi z 3 ćw. XVIII w. Wnętrze
kościoła zdobią liczne obrazy olejne m.in.: obraz fundacyjny z 1700 r.,
przedstawiający akt donacji klasztoru, oraz scenę bitwy pod Legnicą w 1241 r. Uzupełnieniem
wnętrza są m.in.: barokowo - klasycystyczna ambona zwieńczona kolistym
baldachimem z personifikacjami Wiary,
Nadziei i Miłości, cztery trójdzielne konfesjonały z ostatniej tercji XVIII w.,
Ława XVII w., zdobiona akantem, płyty epitafijne umieszczone w posadzce
kościoła. Ogrody przylegające do kościoła i klasztoru, ozdobą ich jest zespół
pięciu figur kamiennych z XVIII w., przedstawiające świętych - św. Floriana, św.
Bernarda, Św. Benedykta, i św. Marcina z Tours.
Trudno,
słuchając koncertów, za każdym razem nie oglądać tych wspaniałości, starannie
odrestaurowanych, złoconych, które tak znakomicie synchronizują się z klimatem paradyskich
muzycznych spotkań z barokiem.
Co
roku do Paradyża zjeżdża ta sama stała widownia, z okolic Międzyrzecza (mamy
blisko) i z dalszych rejonów Polski. Parking przed Seminarium i w podwórzu zapełnia się gośćmi
niemal w całości. Wielu zaopatruje się w karnety, by żaden koncert im nie
umknął. A wszystkie są wspaniałe.
Prawdziwe uczty muzyczne.
Specjalnością
paradyskich koncertów są transkrypcje na inne instrumenty, niż pierwotnie
zakładano. Różne są opinie muzyków słuchających w ten sposób wykonywanych utworów. Może to kwestia
przyzwyczajenia do określonych konwencji, może niuansów brzmieniowych, które
wychwytują specjaliści, w każdym razie efekt jest – moim zdaniem –
wystarczająco cudowny. Powiem tak – wszystko, co się słyszy w Paradyżu, jest
boskie. Poprzez wirtuozerię wykonawców i specyficzny mikroklimat wysokich
gotyckich wnętrz kościoła. Dla mnie jest takie i dla olbrzymiej – sądząc po
frekwencji i owacjach po koncertach –
większości słuchaczy.
Jeden
z koncertów, prawie pięciogodzinnych maratonów muzycznych. Grają zespoły
muzyków, małe orkiestry, także duety, kwartety. W programie na przykład J. S. Bach – cóż innego
może być w barokowym kościele, do którego muzykę tworzył kompozytor? Sonaty na
violę da gamba i klawesyn – też brzmiałyby
ciekawie, tutaj wersja na altówkę i akordeon – cudowny instrument sam brzmiący
jak mała orkiestra. Wykonawcy – Inviolata. Lekki i zwiewny Bach …Taki jest w
tej altówce i w tym akordeonie. Bach jak zawsze brzmi wspaniale w swym klasycystycznym
uporządkowaniu, jak doskonała geometria.
Ilustracje wewnątrz geometrii umysłu, matematyczne. Miękkie brzmienie sonat na
przemian z żywszym tempem opowiadań o zdarzeniach,
ornamenty jak złocenia wysoko w górze na sklepieniu kościoła. Barwne freski, elementy
wnętrza odkrytego przez konserwatorów, dużo czerwieni. Taka jest też barokowa
muzyka. Rozpoznawalny Bach dzięki swemu monumentalizmowi, przy całym
skomplikowaniu, katedra muzyki wypiętrzona łukami okien, strzelista, o lekkiej
konstrukcji, którą słyszymy, we wspaniałym wykonaniu. W bachowskiej stylistyce
zanurzeni, chociaż bez srebra klawesynu,
z całym jej wewnętrznym bogactwem, które – wydaje mi się – jest tu eksponowane
przez altówkę, poddajemy się czarowi chwili. Nie wydaje mi się takie wykonanie – jak pisze w
programie dyr. Festiwalu C. Zych – ani trochę ekscentryczne. Zależy, kto czego
szuka w Bachu…
II.
część koncertu. Suity i
koncerty: J. B. Lully, G. Ph. Telemann, F. Couperin, N. Chedeville, A. Vivaldi.
Gra zespół muzyków. Harfa, altówka, skrzypce, bęben, klawesyn, flety...
Zaczyna się uczta. Kulminacja nastąpi przy Vivaldim. Wszelkie odmiany uczuć i
nastrojów, od żalu po triumf i radość. Zestaw instrumentów to gwarantuje. Nieco
inaczej brzmią „Cztery pory roku” w nowej aranżacji. Zachwycam się brzmieniem
klawesynu, i fletu, i skrzypiec… to pora
zachwycania, koncerty w Paradyżu. Poddania się. Pozwolenia, by czas, nanizany
na nuty, na dźwięki, biegł swobodnie a my obok podążamy, nie goniąc, jakby pojęcie drogi nie
istniało. Była wielka cisza bez Hałasu, do płynięcia swobodnego bez wysiłku,
kiedy Cel jest Wszędzie. Brawurowo wykonany Vivaldi, rzęsiste brawa na stojąco.
Nagroda dla pierwszych skrzypiec, które są zdumiewające w swym mistrzostwie.
Ostatnia
trzecia późna część koncertu. Wykonawcy: członkowie „The Danish String
Quartet”. Zagrają w dwóch duetach. Skrzypce i altówka, a potem altówka i kontrabas. Za każdym razem
dialog dwóch jakości, zestawów brzmień i możliwości instrumentów. Klasyczna
stylistyka W.A. Mozarta. Potem M. Ravel jeszcze nie grany w Paradyżu.
Skomplikowany, polifoniczny, prawie współczesny. Wirtuozeria wykonawców. Następny
koncert już jutro. Na pewno kościół
będzie pełny jak zwykle, z dostawianymi dla widzów krzesłami, z klimatem nabrzmiałym
echem baroku.
Iwona Wróblak
wrzesień 2012
wrzesień 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz