Rzecz o
chłopięcości jako takiej…
Kabaret
K2 czyli Rzecz o chłopięcości jako takiej…
To nie kobiety grały w tym Kabarecie, czyli nie syndrom Piotrusia Pana… dwóch
facetów z Zielonej Góry, z
zielonogórskiego, jak wielu mówi, zagłębia kabaretowego. Bartosz „Barciś”
Klauziński i Michał „Mimi” Zenkner. O sobie, czyli o facetach…
„Wieczni chłopcy” w sali kameralnej Międyrzeckiego Ośrodka
Kultury. Dla kobiet nic nowego…
Taki tytuł miał program występu
Kabaretu K2. Trzeba powiedzieć, że kompleksowo ujęty temat. Począwszy od tzw. „męskich”
wieczorów, trącających myszką wzorców zachowań podobno oczekiwanych przez nich
w swoim towarzystwie, z rozrzuconymi po podłodze być może niedopranymi
skarpetkami, nie wiem, daleko było od miejsca, w którym siedziałam, węchu nie
mam aż tak dobrego. Pisma erotyczne przy piwie czytają, ale nie wszyscy chyba,
a może nie wiem wiele o mężczyznach… Samce tylko Alfa. Biczowanie absolutne.
Chłopięcość równa się
prowincjonalność i kompleksy bardzo wielkie. W polityce tej bardzo dużej i w
życiu społecznym niestety. Udowadnianie nieustanne. Śmiejmy się z siebie równie
poważnie jak robił to Gogol. Bez znieczulenia. Warszawka to chłopięcość – mówię
o wyobraźni podszytej frustracją, bardzo widoczną. Stereotypami niebezpiecznymi
jak wszystkie uogólnienia. Dobrze, że to wszystko w zgrabnej inteligentnej
formie, przy ciekawej grze aktorskiej.
Panowie z Kabaretu bardzo szeroko
potraktowali temat. Wszystko, co jest reklamą jest także niedojrzałością (to
prawda, że reklamy są mądre i głupie,
albo raczej dobrze i gorzej zrobione). Monstrualna biurokracja, archaiczna.
Konwencja, której nie imają się zmiany ustrojów społecznych, to nasza polska
właściwość? Pewnie tak… Również - tak.
Chłopięcość tutaj – być może –
nie ma płci… To byłoby niegłupie. Gombrowicz i pupa. Dobry wzorzec, uniwersalny.
Seriale brazylijskie, (przepraszając Brazylię jako taką) współczesne
ferdydurki. I „wieczny” chłopiec w
Necie. To już patologia do leczenia, zdiagnozowana jako niebezpieczny nałóg, równie niszczący jak
narkotyki.
Podoba mi się trawestacja kanonu
„przychodzi baba do lekarza”. Tutaj zamieniona na – „przychodzi facet do
psychologa”. W sprawie zawodowych testów dla kierowców notabene. Węszę szacunek
dla kobiet… jest coś w tym schłopięcaniu współczesnym jako znaku czasu. Dobrze,
że panowie kabareciarze to wychwycili.
Ciekawy wieczór w MOKu, śmieszny
i niegłupi. Niezbyt jeszcze znany Kabaret K2 z Zielonej Góry ma przed sobą
przyszłość.
Iwona Wróblak
listopad 2012
listopad 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz