poniedziałek, 16 stycznia 2017

Hieronim Kozłowski. Wystawa obrazów

            Jak patrzy artysta malarz na świat? Przyglądam się panu Kozłowskiemu, kiedy z notatnikiem w ręku lekko zmrużonymi oczami wpatruje się w  jakiś ciekawy dla niego szczegół w krajobrazie.
            Muzeum, z jego ciszą wypełnionych eksponatami sal jest właściwym miejscem na taką próbę wniknięcia w sposób patrzenia artysty malarza, w  jego świat kolorów. Owo zrozumienie, być może iluzoryczne, daje oglądającemu niezwykłą satysfakcję.
            Pierwsze moje patrzenie na obrazy, pozwalam, niech klimat tych płócien umieści mi się wewnątrz. Odchodzę wzrokiem ku gablotom ustawionym poniżej obrazów. Czytam i oglądam fotografie, wycinki z gazet o wystawach zagranicznych autora, doniesienia o konkursach i plenerach malarskich z  udziałem pana Kozłowskiego z Lubniewic, Strzelec Krajeńskich. Czterdzieści lat pracy twórczej.
            Nieco samotny w tej wystawie zwraca uwagę umieszczony na sztalugach obraz „Szkic do portretu dziewczyny”. Pomarańczowo energetyczne elementy refleksów światła – może zaakcentowanie witalnej, buńczuczno – niesfornej nieco dziewczyńskości...lekko stonowanej barwami niebieskimi przy ubraniu dziewczynki, ich uspokajającą rolę w kompozycji, znamionującą jakby jej „ułożenie”, społeczne czy rodzinne.
            Inne obrazy dotyczą Ziemi Międzyrzeckiej, ciekawe elementy krajobrazu w technice artystycznej, eleganckie swoją smukłością drzewa, park widziany jako wielość barw i odcieni. Świat dla malarza składa się z kolorów i odcieni światła. Rozmieszcza je na swoich obrazach jak rzeczy i ciała materialne, buduje świat barw, może jest on, ten świat, w jakiś sposób rzeczywisty, skoro odbija się w naszych soczewkach? Zamek nasz poczciwy międzyrzecki na jednym z obrazów wyrasta z otaczającej go zieleni jako pomarańczowo – żółty, czyli stworzony z energii ludzkich działań, element cywilizacji, czy to dobra energia, energia emanująca z jego ruin? Zieleń na obrazie „Droga przez las” sprawia wrażenie puszystej, nawet niebo ma swoje odcienie „niebieskości”, a „W parku”  na obrazie zieloność liści spada jakby, pod wpływem ciążenia, kroplami, efekt ten uzyskuje autor poprzez właśnie taki pomysł zabudowy kolorystycznej. „W skraju lasu” widzę jakby nerwowość i niepokój rośnięcia – u roślin i owoców, bogaty swoim pozornym chaosem różnorodny świat przyrody. W „Ogródkach” w ten porządek naturalny człowiek wplata kolorystycznie różnorodność swoich roślin, swoich upraw, planuje ich relacje z zastanym otoczeniem flory. „Przystań” – to rząd pięknie uporządkowanych, równolegle ułożonych kadłubów łódek, urozmaicony plamami czerwonych o pomarańczowych żagli. Na innym obrazie spokój wody, poziomych prostokątów refleksów niebieskich i jasnych odbić światła.
            Podobnych wystaw pana Kozłowskiego, zbiorowych i indywidualnych, w kraju i za granicą było 20. Pastele, olej i węgiel. Teraz, od lutego do  kwietnia, możemy oglądać w Muzeum 18 obrazów tego autora. Do nastrojowych kompozycji należy „Pochmurność dnia”. Technika podporządkowana jest tematowi obrazu, całość jest w tonacji szarawej, niejako „zamazanej”, tak jak wygląda szary dzień przy ciemnym smutnym niebie, może w deszczu. Piękną niebieskość wody uzyskał autor na obrazie „Górki Noteckie”, gdzie błękit dominuje w całości kompozycji.
            Pan Kozłowski dość charakterystycznie maluje drzewa, brąz ich pni mówi nam, że tych drzew na metrze kwadratowym jest jakby za dużo, jest ich  za gęsto. Na obrazach są krajobrazy nasze zapamiętane, to język, jakim przyroda mówi do autora, język barw, ich wzajemnego ułożenia, ostrości konturów i głębi odcieni.
            Ostatni element wystawy to „Szkice z teczki”. Podglądamy technikę rysunku, próby kompozycji, wzajemne proporcje elementów w rysunku. Warsztat artysty.


Iwona Wróblak  
kwiecień 2005 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz