Krótkofalowcy na Zamku
Wspinam się
po stromych schodach na basztę naszego międzyrzeckiego Zamku. Tu przez dwa dni
prowadzą nasłuch i wysyłają sygnały Jan
i Janusz, członkowie Polskiego
Związku Krótkofalowców.
Czy to
zwykłe radio? – pytam. No, niezupełnie. Jan wskazuje transceiver – to
specjalny sprzęt, który kupuje się w wybranych punktach. Produkuje go kilka
firm na świecie. Ale, można, jeśli się ktoś uprze, zbudować mały generatorek,
dołączyć go do radia i odbierać nas. – Odbierać na falach krótkich? – Pan Jan: Fale krótkie rzeczywiście są
podstawowymi falami, bo mają globalny zasięg. To jest związane z propagacją (przyp.
Propagacja – rozchodzenie się fal radiowych). Ale pracujemy też na falach
średnich, długich, UKF.
Mamy określone pasma nadawania i tam się szukamy.
Krótkofalarstwo to jest taki sport, który zawiera w sobie dużo różnych
dziedzin. Zajmujemy się łącznością przez
radio w eterze z całym światem, również z kosmosem, ze stacjami kosmicznymi,
które akurat przelatują nad nami. To łączność bez kabelka.
Wsłuchuje
się w piski dochodzące z urządzenia. Obok w otwartym laptopie widnieją jakieś cyfry i litery. – Pan wie, skąd są te synały? Pan Jan – oczywiście. Tłumaczy mi
znaczenie cyfr. - W celu potwierdzenia łączności z jakimś państwem, wysepka
lub innym punktem, z którego nadajemy, wymieniamy miedzy sobą swoje znaki. To
takie raporty, mówimy sobie o sile sygnału, o jego słyszalności i innych
technicznych rzeczach. Wymieniamy nasze identyfikatory. To, co pani słyszy, to
alfabet Morse`a – ciągle żywa królowa naszych emisji radiowych – telegrafia.
Posługujemy się też fonią. W tym celu potrzebne sa podstawy języka
angielskiego. Operujemy slangiem, kodami i skrótami – to 3 literowe krótkie
sygnały oznaczające pełne zdanie. W ten sposób rozmawiamy o wszystkim.
Patrzę w
dół, na okalający nas park. – Dzisiaj stąd nadajecie - z międzyrzeckiej baszty,
dlaczego stąd? Pan Janusz – Właśnie...
Pokazuje mi Magazyn Krótkofalowca,
miesięcznik. – Organizowane są wyprawy w różne ciekawe miejsca, by potem
stamtąd robić łączność. Są wśród nas pasjonaci, łowcy takich prefiksów z
bezludnych wysepek na oceanach, z dalekich państw czy np. jak dzisiaj, z zamków
w Polsce, na których montujemy radiostację...Mam prośbę, bardzo proszę
podziękować dyr. Muzeum pani Joannie Patorskiej
za udostępnienie waszego Zamku. Nawiasem mówiąc, to wspaniała promocja ziemi międzyrzeckiej,
prawda?
Po schodach
wchodzi młode małżeństwo z chłopczykiem. Oni też złapali bakcyla krótkofalarskiego.
Mało tego, ich kilkuletni synek ma już swoje radio. Jak można zostać
krótkofalowcem? – Najprościej przyjść do nas do Klubu. Najbliższe są w
Gorzowie przy ul. Nabrzeżnej – w siedzibie LOK, w Świebodzinie w Domu Kultury. W Międzyrzeczu
też kiedyś był, ale teraz nie możemy dostać lokalu na naszą działalność.
Należenie do Klubu ma takie plusy, że można korzystać z klubowego sprzętu,
jeżeli kogoś nie stać na własny. A jest to dość spory wydatek. W Polsce jest
ok. 30 – 4- tys. krótkofalowców zrzeszonych w PZK. Na świecie zrzesza nas IARU
– Międzynarodowa Organizacja Krótkofalowców. To takie nasze państwo. Mamy nawet
własna pocztę, pieniądze (kupony), fabryki, łączność, prawo i prawników,
oczywiście statut. Obchodzimy właśnie rocznicę 85.lecia istnienia IARU i
75.lecia działalności PZK. Krótkofalowiec, żeby nadawać, musi mieć licencję. W
tym celu odbywamy kurs przygotowawczy do złożenia egzaminu przed komisja
państwową. Egzamin dotyczy podstaw elektrotechniki, operatorstwa i przepisów
prawnych, których przestrzegamy.
Krótkofalarstwo
to sport dżentelmeński. W eterze obowiązuje kultura. Nie ma tu miejsca np. na
przekleństwa, nie jest to przyjęte. W zamian nawiązuje się łączność z ciekawymi
ludźmi, nawet z koronowanymi głowami. Krótkofalowcami jest na przykład wielu
znanych aktorów. W Japonii jest nas milion 600 tys., wyobraża sobie pani? Tzw.
robienie łączności to jak „choroba” , kto raz się zarazi, zostanie wierny temu
hobby do końca życia. A jak kształci –
nowe kraje, ich kultura, języki obce. I trochę techniki. Krótkofalowcy to
nałogowi „udoskonalacze”. Dotyczy to np. siły sygnału, jego czystości. Wie pani,
że za odbiór często odpowiadają wybuchy na Słońcu?...
Siedzimy
jeszcze chwilę na urokliwej baszcie naszego Zamku. Miło jest słuchać
pasjonatów, ludzi zakochanych w swoich marzeniach, często je realizujących. Tu, z Zamku, ich ze światem
łączą fale eteru. Internet tego nie zastąpi. Może to jest propozycja –
wypełnienia wolnego czasu, może recepta – na samotność, na nudę. W każdym
wieku, dla młodego pokolenia również.
Iwona Wróblak
lipiec 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz