poniedziałek, 9 stycznia 2017

Krótkofalowcy na Zamku

            Wspinam się po stromych schodach na basztę naszego międzyrzeckiego Zamku. Tu przez dwa dni prowadzą nasłuch i wysyłają sygnały Jan i  Janusz, członkowie Polskiego Związku Krótkofalowców.
            Czy to zwykłe radio? – pytam. No, niezupełnie. Jan wskazuje transceiver – to specjalny sprzęt, który kupuje się w wybranych punktach. Produkuje go kilka firm na świecie. Ale, można, jeśli się ktoś uprze, zbudować mały generatorek, dołączyć go do radia i odbierać nas. – Odbierać na falach krótkich?  – Pan Jan: Fale krótkie rzeczywiście są podstawowymi falami, bo mają globalny zasięg. To jest związane z propagacją (przyp. Propagacja – rozchodzenie się fal radiowych). Ale pracujemy też na falach średnich, długich, UKF.
Mamy określone pasma nadawania i tam się szukamy. Krótkofalarstwo to jest taki sport, który zawiera w sobie dużo różnych dziedzin. Zajmujemy się  łącznością przez radio w eterze z całym światem, również z kosmosem, ze stacjami kosmicznymi, które akurat przelatują nad nami. To łączność bez kabelka.
            Wsłuchuje się w piski dochodzące z urządzenia. Obok w otwartym laptopie widnieją  jakieś cyfry i litery.  – Pan wie, skąd są te synały? Pan Jan – oczywiście. Tłumaczy mi znaczenie cyfr. - W celu potwierdzenia łączności z jakimś państwem, wysepka lub innym punktem, z którego nadajemy, wymieniamy miedzy sobą swoje znaki. To takie raporty, mówimy sobie o sile sygnału, o jego słyszalności i innych technicznych rzeczach. Wymieniamy nasze identyfikatory. To, co pani słyszy, to alfabet Morse`a – ciągle żywa królowa naszych emisji radiowych – telegrafia. Posługujemy się też fonią. W tym celu potrzebne sa podstawy języka angielskiego. Operujemy slangiem, kodami i skrótami – to 3 literowe krótkie sygnały oznaczające pełne zdanie. W ten  sposób rozmawiamy o wszystkim.
            Patrzę w dół, na okalający nas park. – Dzisiaj stąd nadajecie - z międzyrzeckiej baszty, dlaczego stąd? Pan Janusz – Właśnie... Pokazuje mi  Magazyn Krótkofalowca, miesięcznik. – Organizowane są wyprawy w różne ciekawe miejsca, by potem stamtąd robić łączność. Są wśród nas pasjonaci, łowcy takich prefiksów z bezludnych wysepek na oceanach, z dalekich państw czy np. jak dzisiaj, z zamków w Polsce, na których montujemy radiostację...Mam prośbę, bardzo proszę podziękować dyr. Muzeum pani Joannie Patorskiej za udostępnienie waszego Zamku. Nawiasem mówiąc, to  wspaniała promocja ziemi międzyrzeckiej, prawda?
            Po schodach wchodzi młode małżeństwo z chłopczykiem. Oni też złapali bakcyla krótkofalarskiego. Mało tego, ich kilkuletni synek ma już swoje radio. Jak można zostać krótkofalowcem? – Najprościej przyjść do nas do Klubu. Najbliższe są w Gorzowie przy ul. Nabrzeżnej – w siedzibie LOK, w  Świebodzinie w Domu Kultury. W Międzyrzeczu też kiedyś był, ale teraz nie możemy dostać lokalu na naszą działalność. Należenie do Klubu ma takie plusy, że można korzystać z klubowego sprzętu, jeżeli kogoś nie stać na własny. A jest to dość spory wydatek. W Polsce jest ok. 30 – 4- tys. krótkofalowców zrzeszonych w PZK. Na świecie zrzesza nas IARU – Międzynarodowa Organizacja Krótkofalowców. To takie nasze państwo. Mamy nawet własna pocztę, pieniądze (kupony), fabryki, łączność, prawo i prawników, oczywiście statut. Obchodzimy właśnie rocznicę 85.lecia istnienia IARU i 75.lecia działalności PZK. Krótkofalowiec, żeby nadawać, musi mieć licencję. W tym celu odbywamy kurs przygotowawczy do złożenia egzaminu przed komisja państwową. Egzamin dotyczy podstaw elektrotechniki, operatorstwa i przepisów prawnych, których przestrzegamy.
            Krótkofalarstwo to sport dżentelmeński. W eterze obowiązuje kultura. Nie ma tu miejsca np. na przekleństwa, nie jest to przyjęte. W zamian nawiązuje się łączność z ciekawymi ludźmi, nawet z koronowanymi głowami. Krótkofalowcami jest na przykład wielu znanych aktorów. W Japonii jest nas  milion 600 tys., wyobraża sobie pani? Tzw. robienie łączności to jak „choroba” , kto raz się zarazi, zostanie wierny temu hobby do końca życia. A jak  kształci – nowe kraje, ich kultura, języki obce. I trochę techniki. Krótkofalowcy to nałogowi „udoskonalacze”. Dotyczy to np. siły sygnału, jego czystości. Wie pani, że za odbiór często odpowiadają wybuchy na Słońcu?...
            Siedzimy jeszcze chwilę na urokliwej baszcie naszego Zamku. Miło jest słuchać pasjonatów, ludzi zakochanych w swoich marzeniach, często je  realizujących. Tu, z Zamku, ich ze światem łączą fale eteru. Internet tego nie zastąpi. Może to jest propozycja – wypełnienia wolnego czasu, może recepta – na samotność, na nudę. W każdym wieku, dla młodego pokolenia również.


Iwona Wróblak
lipiec 2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz