O drugim dniu Lubuskiego Weekendu Gitarowego
Plaża
Centrum Relaksu „Instalko” Romana Strzelczyka. Drugi dzień Weekendu Gitarowego dzisiaj tutaj.
Wokół sceny tłumek wczasowiczów, goście
z Międzyrzecza też przyjechali, zwłaszcza ci, którzy wczoraj słuchali w
Państwowej Szkole Muzycznej świetnego duetu gitarowo – klarnetowego Korneli Arwicz – Sienickiej i Bogusława Jakubowskiego, poprzedzonego
występem naszego „Antiquo More” z
S. P. nr 2 ( w składzie: Joanna Baryła,
Paulina Kozdrowska, Katarzyna Mejza, Łukasz Pędrak i Daniel Sierbin).
Zespół z S. P. nr 2 zyskał bardzo pochlebną opinię u pani Korneli Arwicz – Sienickiej – wykładowcy w Akademii
Muzycznej w Poznaniu. Wspaniale rozpoczęta impreza muzyczna ma dzisiaj dalszy
ciąg. Flamenkowcy z grupy „Sueno
Andaluz” zagrają, zaśpiewają – i zatańczą dla nas na plaży w
Pszczewie. Czy byli w Hiszpanii, czy słuchali jak grają cyganie hiszpańscy?
Gorące rytmy ze sceny nie pozostawiają wątpliwości. Panowie: Robert Gawron, Janusz Kasprowicz i Bogdan
Bińczak wkładają w swój występ umiejętności i serce, wspaniale się sami bawią przy tym.
Okrzyki i owacje wzbudza chrapliwy niski vocal Bogdana Bińczaka, fanki długo go oklaskują. Wszyscy prosimy o bis.
„Bamboleo” rozbrzmiewa raz jeszcze w płynących w żyłach widzów strużkach
krwi, inkrustowane hiszpańskim tańcem Joanny
Kownackiej. Krzysztof Nieborak,
jeden z organizatorów, filmuje. W promieniach zachodzącego słońca miga czerwona
suknia pani Joanny, w tańcu
rozwijająca się na kształt róży, takiż wachlarz i czarna chusta. Rozbrzmiewa
stukot obcasów. Tancerka bardzo się podoba. Wielu wczasowiczów przyszło oglądać
im słuchać flamenco na plaży w Centrum Relaksu. „Sueno Andaluz”(sen o Andaluzji) to wrocławski zespół, w
Międzyrzeczu występowała już w Weekendzie w 2002 r., grali także w Kłodzku,
Łagowie, Wrocławiu, poza granicami kraju w Czechach i w Niemczech, brali udział
w warsztatach i kursach flamenco w
Hiszpanii. W dorobku mają dwie płyty CD.
Drugi punkt
programu wydaje się nie być tak fascynujący. Pozornie. Lokalna grupa pszczewska
„Batteria”. Rafał Lemański, Tomasz Chruszcz, i Krystian Grabowski mówią o sobie, że
mają nie te studia, nie – muzyczne, że są amatorami. Skromność to dobra cecha.
I trudno jest wyjść na scenę po flamenco.
Skupieni, spokojnie instalują się na scenie. Obok gitary klasycznej bębenki
congo, afrykańskie dżamba i inne – egzotyczne. Instrumenty wyglądają jak
wielkie rurki, wydobywają się z nich niskie dźwięki, które kojarzą mi się z
tybetańskimi trąbami, jakich używają tybetańscy mnisi. I flety, gra na fletach,
która w niektórych utworach jest kośćcem, na którym osnuta jest cała
kompozycja. Efekt jest subtelny, dość trudny w odbiorze, ale strawny dla słuchacza laika. To całość
muzyczna, oparta na sztuce improwizacji, słuchania się wzajemnego muzyków. Po
koncercie przysłuchuję się rozmowie
muzyków z „Batterii” z
flamencowcami. Muzyka klasyczna hiszpańska jest jak matematyka, to ścisły
rachunek tonów, a to, co gra „Batteria”
to oddziaływania silne i słabsze, chemia i fizyka. Tak to działa, na
zasadzie odczuć i przeżyć. Nie słyszy się często takiej muzyki. Czasem
nostalgiczny flet, towarzyszy mu efekt przesypującego się piasku, potem znowu
inny flet wibrujący teraz, aż do wyczerpania tematu muzycznego, kiedy włącza
się inny instrument, inny dźwięk, którzy
uspokaja, tworzy pauzę, albo, poprzez ciszę, tworzy napięcie?...Nie opada ono
długo na plaży w Pszczewie. Muzyka opisująca przestrzeń wewnątrz dźwięków, ich
wysokich szczytów i głębi. Robi wrażenie. Nie pozwalamy, my widzowie, muzykom
tak szybko odejść. Zasłużone oklaski i prośby o bis dla lokalnej grupy „Batteria” z Pszczewa. Katarzyna Chmielewska, szefowa „Antiquo More”, mówi, że ci muzycy
wcześniej grali muzyką dawną, że mają gruntowne podstawy muzyczne, że nic się
nie dzieje przypadkiem.
Nie jest
nim też ten wieczór i ten weekend. Weekend Gitarowy IV Lubuski, impreza o dużym
rozmachu. Jej autorami, organizatorami są, z naszej Państwowej Szkoły
Muzycznej, Zdzisław Musiał i Krzysztof
Nieborak. Osoba dyr. Szkoły pana Kazimierza
Dziembowskiego jest znana z
miejskich imprez muzycznych. Dyrektor bierze w nich czynny udział, motywuje do
działań nauczycieli. Pana Musiała,
biegnącego gdzieś od dyr. Pszczewskiego GOK łapie za rękaw. Chce napisać o panu
– mówię. Roześmiał się – „Co.... No dobrze, ale niedużo...”
Zdzisław Musiał pracuje
w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu jako nauczyciel gry na
gitarze. Sam pewnie uważa, że nie robi więcej niż powinien, może troszeczkę...
To „trochę” to Międzyszkolne Koncerty Wiosenne i – z panem Nieborakiem – Weekendy Gitarowe
corocznie od czterech lat. Jako
człowiek, niczym specjalnym się nie wyróżnia, no może pewną „normalnością”
wzbudzającą zaufanie, uczciwością, kompetencją – i konsekwencją w dążeniu do celów. Pasjonat w
swoim zawodzie. Ciepło „normalności” przenosi na kontakty z ludźmi, na pracę z
dziećmi w szkole, wreszcie na działalność społeczną. Takich ludzi, wtopionych w
nasza międzyrzecką codzienność, nie zawsze zauważamy, przekonani, że oni zawsze
będą robić to, co robią, my - przyzwyczajeni do ich aktywności. Mieszkają obok
nas za ścianą. Starają się dobrze wypełniać swoje zadania – realizować je codzienne, dla rodziny, i coś więcej, dla
pracy jako takiej, dla satysfakcji. To bakcyl, to wciąga, działalność
społeczna. Rozmawialiśmy kiedyś z panem Musiałem
na temat misji, jaką ma nauczyciel. Nauczyciel muzyki ma misję tworzenia
kultury muzycznej w miejscu, gdzie mieszka. Państwowa Szkoła Muzyczna realizuje
taką ideę od początku swego istnienia. Co roku jesteśmy świadkami dużych imprez
muzycznych organizowanych przez Szkołę, przy zaangażowaniu również pana Musiała. Dzisiaj,
załatwiając bieżące sprawy związane z obsługą IV Weekendu pan Musiał myśli już
o następnym, Piątym. Co poprawić, ulepszyć, jak przyciągnąć widzów, jakich
muzyków zaprosić. Wybór jest duży. Zdzisław Musiał ma nieustające kontakty z jego macierzystą uczelnią –
Akademią Muzyczną w Szczecinie, nie waha się tego wykorzystywać. Wczoraj
wystąpiła Arwicz – Sienicka –
jeden z wykładowców (klasa gry na gitarze) tej uczelni. Organizatorzy, razem z
dyrekcją Szkoły, snują plany zaproszenia wybitnych studentów tej uczelni.
Świetnie
układa się współpraca z dyr. GOK w Pszczewie Wandą Żaguń, do idei muzycznej imprezy z gitarą jest już
przekonana. Organizatorzy chcą, by Weekendy były z dobrą, i bardzo dobrą,
muzyką gitarową we wszystkich jej odmianach. Obaj (Krzysztof Nieborak też jest nauczycielem gry na gitarze, i muzykiem gitarzystą z samodzielnym
dorobkiem artystycznym) chcą propagować ten instrument, o którym mówią, (a są
to słowa Bethowena), że jest jak mała orkiestra.
Jak organizuje się Weekend Gitarowy? Pan Musiał – Bardzo, bardzo dużo pracy. Szukanie sponsorów, Załatwianie spraw
organizacyjnych, prozaicznych, wszystko musi być dopięte. To praca po
godzinach, telefony na własny koszt. Widziałam, jak z panem Nieborakiem własnoręcznie
malowali baner, powieszony później na krzyżówce. Rozlepianie plakatów. Po co i
dlaczego się to robi, organizuje imprezę? Czasem dopada każdego człowieka
zniechęcenie, bo pracą, jaką wykonują, gdzie indziej zajmuje się sztab ludzi.
Ale... Piąty Weekend muzyczny też będzie (jubileuszowy!), niezmiennie wysoki
poziom muzyczny może przekona -
wszystkich – o bezwzględnej potrzebie gitarowego muzykowania w Międzyrzeczu.
Iwona Wróblak
sierpień 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz