środa, 4 stycznia 2017

O drugim dniu Lubuskiego Weekendu Gitarowego

            Plaża Centrum Relaksu „Instalko” Romana Strzelczyka. Drugi dzień Weekendu Gitarowego dzisiaj tutaj. Wokół sceny tłumek wczasowiczów,  goście z Międzyrzecza też przyjechali, zwłaszcza ci, którzy wczoraj słuchali w Państwowej Szkole Muzycznej świetnego duetu gitarowo – klarnetowego Korneli Arwicz – Sienickiej i Bogusława Jakubowskiego, poprzedzonego występem naszego „Antiquo More” z S. P. nr 2 ( w składzie: Joanna Baryła, Paulina Kozdrowska, Katarzyna Mejza, Łukasz Pędrak i Daniel Sierbin). Zespół z S. P. nr 2 zyskał bardzo pochlebną opinię u pani Korneli Arwicz – Sienickiej – wykładowcy w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Wspaniale rozpoczęta impreza muzyczna ma dzisiaj dalszy ciąg. Flamenkowcy z grupy „Sueno Andaluz” zagrają, zaśpiewają – i zatańczą dla nas na plaży w Pszczewie. Czy byli w Hiszpanii, czy słuchali jak grają cyganie hiszpańscy? Gorące rytmy ze sceny nie pozostawiają wątpliwości. Panowie: Robert Gawron, Janusz Kasprowicz i Bogdan Bińczak wkładają w swój występ umiejętności i  serce, wspaniale się sami bawią przy tym. Okrzyki i owacje wzbudza chrapliwy niski vocal Bogdana Bińczaka, fanki długo go oklaskują. Wszyscy prosimy o bis. „Bamboleo” rozbrzmiewa raz jeszcze w płynących w żyłach widzów strużkach krwi, inkrustowane hiszpańskim tańcem Joanny Kownackiej. Krzysztof Nieborak, jeden z organizatorów, filmuje. W promieniach zachodzącego słońca miga czerwona suknia pani Joanny, w tańcu rozwijająca się na kształt róży, takiż wachlarz i czarna chusta. Rozbrzmiewa stukot obcasów. Tancerka bardzo się podoba. Wielu wczasowiczów przyszło oglądać im słuchać flamenco na plaży w Centrum Relaksu. „Sueno Andaluz”(sen o Andaluzji) to wrocławski zespół, w Międzyrzeczu występowała już w  Weekendzie w 2002 r., grali także w Kłodzku, Łagowie, Wrocławiu, poza granicami kraju w Czechach i w Niemczech, brali udział w warsztatach i  kursach flamenco w Hiszpanii. W dorobku mają dwie płyty CD.
            Drugi punkt programu wydaje się nie być tak fascynujący. Pozornie. Lokalna grupa pszczewska „Batteria”. Rafał Lemański, Tomasz Chruszcz, i  Krystian Grabowski mówią o sobie, że mają nie te studia, nie – muzyczne, że są amatorami. Skromność to dobra cecha. I trudno jest wyjść na scenę po  flamenco. Skupieni, spokojnie instalują się na scenie. Obok gitary klasycznej bębenki congo, afrykańskie dżamba i inne – egzotyczne. Instrumenty wyglądają jak wielkie rurki, wydobywają się z nich niskie dźwięki, które kojarzą mi się z tybetańskimi trąbami, jakich używają tybetańscy mnisi. I flety, gra na fletach, która w niektórych utworach jest kośćcem, na którym osnuta jest cała kompozycja. Efekt jest subtelny, dość trudny w odbiorze, ale  strawny dla słuchacza laika. To całość muzyczna, oparta na sztuce improwizacji, słuchania się wzajemnego muzyków. Po koncercie przysłuchuję się  rozmowie muzyków z „Batterii” z flamencowcami. Muzyka klasyczna hiszpańska jest jak matematyka, to ścisły rachunek tonów, a to, co gra „Batteria” to oddziaływania silne i słabsze, chemia i fizyka. Tak to działa, na zasadzie odczuć i przeżyć. Nie słyszy się często takiej muzyki. Czasem nostalgiczny flet, towarzyszy mu efekt przesypującego się piasku, potem znowu inny flet wibrujący teraz, aż do wyczerpania tematu muzycznego, kiedy włącza się  inny instrument, inny dźwięk, którzy uspokaja, tworzy pauzę, albo, poprzez ciszę, tworzy napięcie?...Nie opada ono długo na plaży w Pszczewie. Muzyka opisująca przestrzeń wewnątrz dźwięków, ich wysokich szczytów i głębi. Robi wrażenie. Nie pozwalamy, my widzowie, muzykom tak szybko odejść. Zasłużone oklaski i prośby o bis dla lokalnej grupy „Batteria” z Pszczewa. Katarzyna Chmielewska, szefowa „Antiquo More”, mówi, że ci muzycy wcześniej grali muzyką dawną, że mają gruntowne podstawy muzyczne, że nic się nie dzieje przypadkiem.
            Nie jest nim też ten wieczór i ten weekend. Weekend Gitarowy IV Lubuski, impreza o dużym rozmachu. Jej autorami, organizatorami są, z naszej Państwowej Szkoły Muzycznej, Zdzisław Musiał i Krzysztof Nieborak. Osoba dyr. Szkoły pana Kazimierza Dziembowskiego jest znana z miejskich imprez muzycznych. Dyrektor bierze w nich czynny udział, motywuje do działań nauczycieli. Pana Musiała, biegnącego gdzieś od dyr. Pszczewskiego GOK łapie za rękaw. Chce napisać o panu – mówię. Roześmiał się – „Co.... No dobrze, ale niedużo...”
Zdzisław Musiał pracuje w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu jako nauczyciel gry na gitarze. Sam pewnie uważa, że nie robi więcej niż powinien, może troszeczkę... To „trochę” to Międzyszkolne Koncerty Wiosenne i – z panem Nieborakiem – Weekendy Gitarowe corocznie od  czterech lat. Jako człowiek, niczym specjalnym się nie wyróżnia, no może pewną „normalnością” wzbudzającą zaufanie, uczciwością, kompetencją – i  konsekwencją w dążeniu do celów. Pasjonat w swoim zawodzie. Ciepło „normalności” przenosi na kontakty z ludźmi, na pracę z dziećmi w szkole, wreszcie na działalność społeczną. Takich ludzi, wtopionych w nasza międzyrzecką codzienność, nie zawsze zauważamy, przekonani, że oni zawsze będą robić to, co robią, my - przyzwyczajeni do ich aktywności. Mieszkają obok nas za ścianą. Starają się dobrze wypełniać swoje zadania – realizować je  codzienne, dla rodziny, i coś więcej, dla pracy jako takiej, dla satysfakcji. To bakcyl, to wciąga, działalność społeczna. Rozmawialiśmy kiedyś z panem Musiałem na temat misji, jaką ma nauczyciel. Nauczyciel muzyki ma misję tworzenia kultury muzycznej w miejscu, gdzie mieszka. Państwowa Szkoła Muzyczna realizuje taką ideę od początku swego istnienia. Co roku jesteśmy świadkami dużych imprez muzycznych organizowanych przez Szkołę, przy  zaangażowaniu również pana Musiała. Dzisiaj, załatwiając bieżące sprawy związane z obsługą IV Weekendu pan Musiał myśli już o następnym, Piątym. Co poprawić, ulepszyć, jak przyciągnąć widzów, jakich muzyków zaprosić. Wybór jest duży. Zdzisław Musiał ma nieustające kontakty z jego macierzystą uczelnią – Akademią Muzyczną w Szczecinie, nie waha się tego wykorzystywać. Wczoraj wystąpiła Arwicz – Sienicka – jeden z wykładowców (klasa gry na gitarze) tej uczelni. Organizatorzy, razem z dyrekcją Szkoły, snują plany zaproszenia wybitnych studentów tej uczelni.
            Świetnie układa się współpraca z dyr. GOK w Pszczewie Wandą Żaguń, do idei muzycznej imprezy z gitarą jest już przekonana. Organizatorzy chcą, by Weekendy były z dobrą, i bardzo dobrą, muzyką gitarową we wszystkich jej odmianach. Obaj (Krzysztof Nieborak też jest nauczycielem gry na  gitarze, i muzykiem gitarzystą z samodzielnym dorobkiem artystycznym) chcą propagować ten instrument, o którym mówią, (a są to słowa Bethowena), że jest jak mała orkiestra.
Jak organizuje się Weekend Gitarowy? Pan Musiał – Bardzo, bardzo dużo pracy. Szukanie sponsorów, Załatwianie spraw organizacyjnych, prozaicznych, wszystko musi być dopięte. To praca po godzinach, telefony na własny koszt. Widziałam, jak z panem Nieborakiem własnoręcznie malowali baner, powieszony później na krzyżówce. Rozlepianie plakatów. Po co i dlaczego się to robi, organizuje imprezę? Czasem dopada każdego człowieka zniechęcenie, bo pracą, jaką wykonują, gdzie indziej zajmuje się sztab ludzi. Ale... Piąty Weekend muzyczny też będzie (jubileuszowy!), niezmiennie wysoki poziom muzyczny może przekona  - wszystkich – o bezwzględnej potrzebie gitarowego muzykowania w Międzyrzeczu.

Iwona Wróblak
sierpień 2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz