niedziela, 8 stycznia 2017

Trzej Królowie – Zamku Panowie


            Energetycznie wyglądające widełki diabelskie i Diablik potrząsający nimi – na Zamczysku międzyrzeckim, w jego najważniejszej części północnej, przy murze, gdzie ongiś znajdował się, być może, dom starosty, jest naturalna Scena. Zdążają tu już Orszaki z parafii Sanktuarium Pierwszych Męczenników Polski, św. Jana Chrzciciela, w kolędowaniu do Szopki kościoła św. Jana, gdzie będzie celebrowana msza św. Gospodarz, ks. proboszcz Marek Walczak - w  stroju Pasterza, z lampką palącą się – kagankiem, u boku świecki włodarz, burmistrz Remigiusz Lorenz – witają gości.
            Trzej Królowie już są, stale obecni w kołowrocie historii, naszej lokalnej, i tej uniwersalnej, a widownia, zwłaszcza ta bardzo młodsza, przystrojona w (obywatelskie) korony (dar Urzędu Miasta), i będzie się działo widowisko!
Trzeci w Międzyrzeczu Orszak Trzech Króli, zakończony spektaklem za zamkowym dziedzińcu, reżyserowanym przez Teresę Flisikowską, katechetkę z  SP nr 2, z udziałem Oazy scholi dziecięcej przy parafii św. Jana Chrzciciela. Pani Teresa bierze czynny udział w widowisku, w czarnej czuprynie peruki i  długim równie ciemnym ogonie z tyłu kostiumu. W załomie muru czeka na Heroda Krzesło, za chwilę będzie zajęte przez główną Postać, z jego uwikłaniem w (zło i dobro), u podnóżka wierny służka, który razem ze swoim panem pójdzie, za swe słabości, goreć do piekielnego kociołka. Z bogatej treści tradycyjnych Jasełek wartą uwagi postacią jest żona Heroda, próżna niewiasta goniąca za zbytkami (u nas szlachcianka w stroju ze swojej epoki).
            Jako drugi głos jest słyszana pieśń, kolęda o „Maleńkiej miłości..”, potężny głos, równoważący monolog Heroda o jego władzy (nad światem, nie  tylko ówczesnym, historycznym w Judei, ale także symbolicznym – współczesnym). Śni się władcy nigdy nieustający koszmar o odebraniu mu tytułu do  panowania. Harce i igraszki są metodą odganiania niedobrych snów, makarena jest takim diabelskim tańcem, który diablika cieszy bardzo intensywnie. Panoszy się z widełkami, dźga również stojących bliżej widzów, rozkoszny jest…  
            Herodowy sen się jednak iści, przyniesiona jest wieść o trzech mędrcach-królach, trzeba ich wysłuchać… Niestety przynoszą wiadomość o  pozdrowieniu od nowego władcy serc ludzkich, Nowonarodzonego Boga. To (na razie) maleńkie Dziecię, może więc wystarczy je zabić? Zabić razem z  innymi Dziećmi, które rozkochają w sobie miłością nieuwarunkowaną swe Matki i Ojców? Zbrodnia, myśl o Zbrodni, zostanie ukarana piekłem. Betlejem, miasto starsze od Jerozolimy, było wtedy, jak głosi pieśń kolędnicza, niebezpieczną strefą – tak jak i teraz, gdzie kumulują się emocje wyznawców trzech wielkich religii monoteistycznych. „Uciekali, uciekali… by ukryć Dziecię, bezcenny skarb…”. Uchodźcze dziecię, miłość będąca drugim, obok Herodowych słabości, dominantem, nurtem psychiki sacrum człowieczego.


Iwona Wróblak
styczeń 2017







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz